Państwo powinno wspierać kobiety, "które poniosły trud wychowania dzieci" - przekonywał wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, odnosząc się do propozycji Donalda Tuska i Platformy Obywatelskiej, by kobiety przechodziły na emeryturę dopiero w wieku 67 lat.
Zapowiedź stopniowego zrównywania i podwyższania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, docelowo do 67. roku życia, znalazła się w expose premiera. Ze strony PSL od razu pojawiały się głosy niezadowolenia.
Pawlak podkreślał, że "warto rozważyć mechanizmy, które byłyby wsparciem dla tych kobiet, które poniosły trud wychowania dzieci, urodzenia dzieci". - Pieniądze na to będą ze składek tych właśnie młodych ludzi, którzy już wtedy będą pracowali - powiedział Pawlak.
W jego ocenie jest "to najprostszy sposób budowania dobrej bazy do rozwoju, prosperity w oparciu o dynamiczne społeczeństwo". - W tych trudnych czasach ważne jest, aby rozwiązania wprowadzane przez instytucje publiczne były sprawiedliwe. (...) Jeżeli kobiety potrafią w tych bardzo komercyjnych czasach znaleźć siłę i zaangażowanie do wychowania dzieci, to w systemie emerytalnym też powinny być pewnego rodzaju elementy, które uznają ten wysiłek - zaznaczył wicepremier.
Przekonywał, że w debacie publicznej dominuje ostatnio "rozczulanie się" nad rynkami, a nie ma "takiego rozczulania się nad ludźmi".
Pawlak podkreślał też, że PSL nie chce przyhamowywać niczyjej aktywności zawodowej. - Jeżeli ktoś chce pracować, dajmy na to, do 77. roku życia, to też może - przecież nie musi przechodzić na emeryturę - podkreślił.
Pomoc dla młodych
Stronnictwo - jak mówił Pawlak - chce też, by pracodawcy opłacali niższe składki na Fundusz Pracy w przypadku zatrudnienia młodych absolwentów wyższych uczelni, podobnie jak obecnie w przypadku zatrudnienia osób po 50. roku życia.
- W tej części, która dotyczy osób o bardziej dostojnym wieku, to znaczy 50 plus, jest pewnego rodzaju mechanizm wsparcia dla pracodawców polegający na tym, że są mniejsze składki na Fundusz Pracy. Ponieważ po drugiej stronie, wśród młodszych, którzy na przykład skończyli studia, jest wielki problem ze znalezieniem pracy proponujemy, aby tego typu mechanizm zastosować też na przykład dla absolwentów wyższych uczelni - mówił Pawlak.
W tych trudnych czasach ważne jest, aby rozwiązania wprowadzane przez instytucje publiczne były sprawiedliwe. (...) Jeżeli kobiety potrafią w tych bardzo komercyjnych czasach znaleźć siłę i zaangażowanie do wychowania dzieci, to w systemie emerytalnym też powinny być pewnego rodzaju elementy, które uznają ten wysiłek. Waldemar Pawlak
Jak argumentował, wśród młodych ludzi jest wielki problem ze znalezieniem pracy. - To promowałoby zatrudnianie młodych ludzi, szczególnie po studiach - mówił Pawlak. Według niego warto byłoby rozważyć możliwość podwyższenia składki na Fundusz Pracy w przypadku elastycznych form zatrudniania.
Wcześniej w poniedziałek rzecznik PSL Krzysztof Kosiński informował, że PSL chce zwolnienia z płacenia w całości lub części składki rentowej pracodawców, którzy zatrudnialiby absolwentów szkół wyższych. Dopytywany po konferencji Pawlaka, czy ludowcom chodzi zatem o obniżenie składki rentowej, czy składki na Fundusz Pracy, Kosiński odparł, że należy rozważyć obie propozycje. - Możemy mówić i o takiej i o takiej propozycji. Chcemy szeroko dyskutować na ten temat - powiedział Kosiński.
Bez szczegółów
Pawlak nie chciał mówić o szczegółach tych rozwiązań ani o ich kosztach. - Tego typu szczegóły są na dyskusję w ministerstwach, w debacie rządowej, parlamentarnej. Jesteśmy do takiej debaty gotowi - uciął.
Pytany przez jedną z dziennikarek, czy premier Donald Tusk zna te propozycje PSL i jak się do nich odniósł, Pawlak odparł: - Dużo spokojniej niż pani redaktor.
Dzisiejsza "Polska The Times" pisała, że PSL chce by wiek emerytalny kobiet był obniżany o trzy lata za każde urodzone dziecko.
Źródło: PAP