MON opublikował dziś przed południem informację o ogłoszeniu przetargu na 26 średnich śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii.
Maszyny mają być "pozyskiwane w oparciu o wspólną platformę bazową". - Zamówienie obejmuje także pakiet logistyczny i szkoleniowy z symulatorami - poinformował w rzecznik MON Jacek Sońta.
Do Wojsk Lądowych ma trafić 16 śmigłowców w wersji transportowej. Siły Powietrzne mają otrzymać trzy maszyny poszukiwawczo-ratownicze (wcześniej MON zapowiadał, że te śmigłowce zostaną zamówione dla Wojsk Lądowych). Z kolei Marynarka Wojenna ma dostać siedem maszyn - cztery do zwalczania okrętów podwodnych i trzy poszukiwawczo-ratownicze.
Do 2017 roku
MON chce, by umowa została zrealizowana do końca listopada 2017 r., ale większość maszyn oraz pakiety logistyczny i szkoleniowy resort chce otrzymać dwa lata wcześniej. Zakup ma zostać sfinansowany z programu modernizacji technicznej armii.
Ogłoszenie o zamiarze rozpoczęcia postępowania do końca I kwartału 2012 r. MON opublikowało w grudniu ub. roku. Szef MON Tomasz Siemoniak w czwartek rano zapowiedział w radiu TOK FM, że potrzeby wojska dotyczące śmigłowców są dużo większe, ale przetarg to "pierwszy krok" w dobrym kierunku.
Siemoniak powiedział również, że w następnych latach MON planuje kolejne przetargi na śmigłowce. W ogłoszeniu Inspektoratu Uzbrojenia MON zapowiedziano, że "zamawiający przewiduje wznowienie dostaw w ramach odrębnych postępowań".
Bez szczegółów
Ogłoszenie zawiera informację, że "realizacja zamówienia może skutkować obowiązkiem zawarcia umowy offsetowej". Dokładnych warunków przetargu nie podano; Inspektorat Uzbrojenia MON poinformował jedynie, że zawierają one informacje zastrzeżone.
Firmy startujące w przetargu mają na złożenie dokumentów czas do 7 maja. Procedura przetargowa zakłada, że po tym, jak producenci złożą swoje zgłoszenia, MON przeprowadzi z nimi negocjacje techniczne, po czym firmy będą składać oferty ostateczne. Ministerstwo zaplanowało też test oferowanych śmigłowców.
Potrzeba 100 maszyn
Zdaniem redaktora naczelnego miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" Andrzeja Kińskiego, żeby zachować zdolności, wojsko musi kupić około 100 śmigłowców. Również wydawca magazynu "Raport" Wojciech Łuczak ocenił, że zakup "będzie zaspokojeniem najpilniejszych potrzeb, wypełnieniem najdotkliwszych luk w potrzebach transportowych i morskich".
Pytany o spodziewaną wartość umowy Łuczak powiedział, że za jeden śmigłowiec trzeba liczyć średnio ponad 10 mln zł. Kiński szacuje, że wartość kontraktu może wynieść - biorąc pod uwagę specjalistyczne wyposażenie niektórych śmigłowców - 4 mld zł.
Obecnie polska armia do zadań transportowych, poszukiwawczych i przeciwokrętowych używa głównie rosyjskiej produkcji śmigłowców Mi-8 i Mi-17 oraz morskich Mi-14, a także krajowych Sokołów i Anakond. Przedstawiciele MON podkreślali, że produkcja i serwis nowych śmigłowców powinny się odbywać w Polsce. W kraju przez powiązane z nimi przedsiębiorstwa obecne są włosko-brytyjska Agusta Westland (Świdnik) i amerykańska Sikorsky Aircraft (Mielec).
Ostatni "poradziecki"
Ostatnie śmigłowce - pięć Mi-17 - MON kupiło w 2010 r. dla kontyngentu afgańskiego. Minister obrony Bogdan Klich mówił wtedy, że zakup wynikał z pilnej potrzeby i "jest to ostatnia partia śmigłowców produkcji, nazwijmy to, poradzieckiej". W styczniu br. szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch za "mało prawdopodobne" uznał, "by wygrały śmigłowce obecnie używane".
Zakupy śmigłowców zapowiadano od kilku lat, przewidując, że z ponad 250 wojskowych helikopterów do 2018 r. trzeba będzie wycofać dwie trzecie. Za rządów PiS zapowiadano "narodowy program śmigłowcowy" - zakup 156 opartych na wspólnej platformie śmigłowców dla wojska, służb MSW i pogotowia ratunkowego. Zamiar wybrania wspólnej platformy dla śmigłowców do bardzo różnych zadań i koszty takiego zakupu okazały się nierealne. Jako pierwsze nowe maszyny kupiło w 2007 r. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, wybierając śmigłowce Eurocopter EC-135.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24