13 marca 1989 roku młody pracownik CERN Tim Berners-Lee, którego denerwował brak wygodnego narzędzia do porządkowania informacji, przedstawił wizję wykorzystania hipertekstu. Tak narodził się internet. Jak będzie wyglądał w przyszłości?
Data 13 marca 1989 r. zapisała się złotymi zgłoskami w historii świata. Tego dnia młody fizyk, pracownik Europejskiego Centrum Badań Jądrowych (CERN) Tim Berners-Lee przedstawił światu projekt hipertekstu - systemu przechowywania i porządkowania rozproszonych informacji. Złościło, go że w CERN nie ma bazy danych, do której każdy miałby szybki dostęp. To, jak pisał w liście do rady naukowej CERN, utrudniało "wprowadzenie nowych pracowników oraz zapoznanie ich z wynikami dotychczasowych badań". Powstanie i wykorzystanie hipertekstu uważa się za symboliczny początek internetu. W kolejnych latach umożliwił on opracowanie przeglądarki, która ułatwiała poruszanie się po sieci.
25. urodziny internetu to bardzo dobra okazja do zadania pytania o jego przyszłość. Jak więc będzie wyglądała sieć za 10 lat? Specjalnie dla "Wall Street Journal" Pew Research Center zapytał o to czołowych naukowców, przedsiębiorców i wynalazców.
Odkurzacz porozmawia z pralką
Według Davida Clarka z prestiżowego Massachusetts Institute of Technology już za kilka lat "urządzenia będą miały swój własny sposób porozumiewania się miedzy sobą" - Powstanie taka "sieć społecznościowa" używana do dzielenia i gromadzenia informacji. Coraz więcej ludzi będzie żyło świecie, w którym decyzje będą podejmowane przez zestaw współpracujących ze sobą urządzeń - uważa badacz. - Pojawią się urządzenia, które pomogą zmienić nasz styl życia i wcześnie wykryć choroby - zgadza się z nim Aron Roberts, programista z University of California w Berkeley.
Edukacja dla wszystkich
Z kolei Vint Cerf, wiceprezes Google, nazywany często "ojcem internetu", wieszczy gruntowną zmianę modeli biznesowych firm informatycznych. - Masowe kursy on-line będą stanowić w przyszłości ważny strumień dochodów - powiedział. Wśród innych zmian wymienia także zwiększenie ochrony prywatności użytkowników sieci oraz przejrzystości zasad dzielenia się nią.
- Tanie urządzenia mobilne będą dostępne na całym świecie - przewiduje zaś Hal Varian, główny ekonomista Google. - Narzędzia edukacyjne, podobne do Khan Academy (platformy z darmowymi e-lekcjami - red.), będą dostępne dla wszystkich. Będzie to miało ogromny wpływ na umiejętności czytania i liczenia wśród uboższych, dzięki czemu światowa ludność będzie lepiej poinformowana i wykształcona - dodaje.
Wirtualna geopolityka
Randy Kluver, profesor komunikacji w Texas A&M University uważa natomiast, że "najbardziej zaniedbanym aspektem w dzisiejszych rozważaniach o sieci jest geopolityka internetu". - Wzrost znaczenia cyfrowych mediów poważnie zakłóca relacje między państwami. Następuje bowiem rozwój cyberkonfliktów oraz ponadnarodowych aktorów i ruchów politycznych; powstają wirtualne państwa; rośnie rola informacji, jako narzędzia osłabiania państwa (przypadek Wikileaks) - wylicza.
Cyberterroryzm codziennością
O wiele bardziej pesymistyczną wizję roztacza John Markoff, dziennikarz naukowy "New York Timesa". - Gdy internet dopiero raczkował, bylem utopistą i wierzyłem, że zmieni świat na lepsze. Ale od tego czasu zdałem sobie sprawę, że technologiczne i społeczne siły uwolnione przez mikroprocesory pogłębiają tylko nierówności - stwierdził. - Cyberterroryzm będzie codziennością, a prywatność i poufność danych osobowych - przeszłością. "Choroby" powodowane przez sieć, jak np. uzależnienie od komputera, będą wpływać na całe społeczności. Cyfrowa przepaść będzie się pogłębiać i będzie poza kontrolą państw czy organizacji światowych, takich jak ONZ. Globalne firmy będą wykorzystywać podział na mających i niemających dostęp do sieci - powiedziała. - Świat staje się coraz mniej bezpieczne - podsumowuje.
Autor: rf/klim/ / Źródło: Wall Street Journal, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock