W Hiszpanii trwa 24-godzinny strajk generalny przeciw rządowej reformie prawa pracy, ograniczeniu wydatków budżetowych i podwyżce podatków. W czasie protestu zatrzymano 58 osób - podało MSW. Kilka kanałów telewizyjnych przerwało nadawanie programu.
W całym kraju lekko rannych zostało dziewięć osób - sześciu policjantów i trzech strajkujących. Do najpoważniejszego incydentu doszło w mieście Torrelavega, w Kantabrii na północy kraju, gdzie uczestniczka pikiety została pchnięta nożem. Sprawcę zatrzymano - informuje agencja EFE.
W Murcji na południowym wschodzie kraju w policyjny radiowóz rzucono koktajlem Mołotowa.
Nie nadają
Od północy nie nadaje kilka regionalnych kanałów telewizyjnych z Katalonii, Madrytu i Andaluzji, w tym stacje: Telemadrid, Canal Sur i TV3.
Protesty rozpoczęły się już w środę wieczorem od pikiety w centrum Madrytu. Odbywają się też w czwartek przed siedzibami firm, stacjami metra czy banków w stolicy. Protestujący przynieśli transparenty z napisami: "Nie - dla reformy pracy" i "Strajk generalny". Przed dworcem Atocha związkowcy wymachują czerwonymi flagami swej organizacji.
Protestujący próbowali zablokować giełdy żywności w kilku miastach, ale według policji w Walencji, Madrycie i Saragossie sytuacja już wróciła do normy.
Według MSW transport nie jest utrudniony, a czwartek "przypomina zwykły dzień roboczy", ponieważ zgodnie z zawartym z władzami porozumieniem związki zawodowe zapewniają usługi na poziomie minimalnym. Jak pisze agencja EFE, w Madrycie protestujący próbowali uniemożliwić autobusom miejskim wyjazd na ulice.
Zapowiadano, że w stolicy będzie jeździć jedna trzecia autobusów i wagonów metra. W całym kraju ma kursować 30 proc. pociągów regionalnych i 20 proc. pociągów krajowych. Linie lotnicze Iberia, Air Nostrum i Vueling odwołały ok. 60 proc. lotów. Szpitale i przychodnie pracują tak jak w dniu świątecznym.
Przeciw reformom
Związki zawodowe mówią o wielkim sukcesie strajku. Informują, że na nocną zmianę do pracy nie przyszli pracownicy fabryk samochodów Renault, SEAT, Volkswagen i Ford. Do strajku przystąpili też m.in. górnicy i pracownicy obiektów portowych.
Związki zapewniają, że w sektorze chemicznym w strajku bierze udział 87 proc. pracowników, w tekstylnym - 82 proc. Do akcji protestacyjnej przystąpiło też 85 proc. pracowników przemysłu spożywczego. Związkowcy utrzymują, że w firmach budowlanych zajmujących się infrastrukturą do pracy w czwartek nie przyszli prawie wszyscy pracownicy.
To szósty strajk generalny od 1977 r. Ostatni zorganizowano 29 września 2010 r. za rządów socjalistów. Rząd zapewnił, że mimo protestów będzie kontynuował reformy. Przyjęte w lutym przez prawicowy gabinet Mariano Rajoya zmiany mają na celu znaczne uelastycznienie i uproszczenie sztywnych praw pracowniczych, co w dalszej perspektywie ma ułatwić tworzenie nowych miejsc pracy. Nowe przepisy przewidują m.in. obniżenie kosztów zwolnień, wprowadzenie nowej formy czasowych umów o pracę - zawieranych najdłużej na rok, ułatwienie zwolnień pracowników, także grupowych.
Związki zawodowe i partie lewicowe sprzeciwiają się reformie, twierdząc, że nadmiernie ogranicza prawa pracownicze i daje zbyt wiele przywilejów pracodawcom.
Obecnie wskaźnik bezrobocia w Hiszpanii wynosi 23 proc.
Źródło: PAP