W ramach walki z hazardem miały zostać zlikwidowane automaty o niskich wygranych. Uderzono w nie kontrowersyjną ustawą, która zapewnia rządowi poczucie, że problem jest rozwiązany. Jednak przestępcom zapewnia spokój i rekordowe zyski. Przekonał się o tym reporter programu "Czarno na białym".
Świat podziemnego hazardu to świat ogromnych pieniędzy poza kontrolą państwa. Karty rozdają w nim ludzie powiązani z najgroźniejszymi grupami przestępczymi. Niemal trzy lata po wprowadzeniu bardzo restrykcyjnej ustawy hazardowej, podziemie zgarnia większość puli pieniędzy krążących na rynku.
Ludzie, którzy dziś trzymają rękę na nielegalnych automatach w Polsce, prowadzą spokojne, dostatnie życie. - Jeżdżą najdroższymi samochodami, mają drogie apartamenty, łodzie, najdroższe wycieczki. Jeden z przedsiębiorców zajmujących się automatami swojej kochance kupił auto za 400 tys. zł i apartament za 700 tys. zł - mówi reporterowi TVN24 człowiek, który ze światem podziemnego hazardu miał bardzo wiele wspólnego.
Łatwa sprawa
Żeby zagrać na automatach, od których nikt nie odprowadza podatku, nie trzeba długo szukać. Dziewięć na dziesięć maszyn w Warszawie stoi nielegalnie. - Są urzędnicy powołani do kontroli tego. Powinni to kontrolować. Myślę, że jest to częściowo za ich wiedzą. (...) Tego się nie da nie zauważyć - zauważa rozmówca TVN24.
Ludzie, którzy zajmują się nielegalnym hazardem przekonują, że o kontroli np. celników wiedzą wcześniej, dlatego się jej nie boją. Informator TVN24 mówi, że dziś automaty to znacznie bardziej opłacalny biznes niż narkotyki.
Jeden automat to nawet 50 tys. zł nieopodatkowanego zysku miesięcznie. Co więcej, ich właściciele wprost śmieją się z przepisów. Np. jednoręki bandyta nie wypłaca pieniędzy. To jednak teoria. Jeśli wygramy, możemy zgłosić się do odpowiedniej osoby, która pieniądze wypłaci. Podobnie jest z automatami o niskich wygranych, które w rzeczywistości takie niskie nie są.
Z kasyna
Ustawa hazardowa miała sprawić, że ludzie mający łatwy dostęp do gier przeniosą się do kasyn. Tak się jednak nie stało. Wszystko dlatego, że dziś w kasynie od wygranej np. w pokera trzeba zapłacić 25 proc. podatek. Tylko po co, jeśli "na mieście" jest mnóstwo miejsc, gdzie nie trzeba płacić ani grosza.
Autor: mnmtomk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24