Polska musi przesunąć się na wyższe pozycje w łańcuchu wartości dodanej, rozwijając sektor nowoczesnej technologii i eksport produktów i usług wymagających specjalistycznej wiedzy - napisał Mitchell A. Orenstein w amerykańskim magazynie "Foreign Affairs".
Jego zdaniem tylko w ten sposób Polska przezwycięży obecny dylemat kraju, którego atutem - z punktu widzenia inwestorów zagranicznych - jest tania i wykształcona siła robocza, ale z punktu widzenia samych Polaków, "ten atut" to powód wyjazdów do pracy za granicę.
Siła w regionie
Innym powodem, dla którego, w opinii autora, Polska musi stać się krajem high-tech, jest to, że jej sąsiadami są kraje, w których siła robocza także jest tania. "Obecnie Polska nie inwestuje wiele w badania i rozwój - 0,7 proc. PKB wobec średniej 2 proc. w całej UE. Są jednak powody, by sądzić, że Polska odwróci tę tendencję" - napisał Orenstein w najnowszym styczniowo-lutowym numerze renomowanej publikacji.
Wskazuje on też na powszechny system oświaty i wysoki współczynnik studiującej młodzieży, drugi najwyższy w OECD, oraz na małe, prężne innowacyjne firmy technologiczne. "Największym długofalowym ryzykiem dla Polski jest to, że spożycie krajowe i płace będą rosnąć zbyt szybko, czyniąc nieopłacalnymi inwestycje firm produkujących na rynek wewnętrzny i zniechęcając zagraniczny biznes. Sterując rozwojem kraju, polscy politycy muszą starać się, by umiejętnie bilansować aspiracje płacowe wyborców z utrzymaniem niskich kosztów robocizny" – stwierdził. Autor sądzi też, że Polska wciąż musi poprawić otoczenie dla biznesu. Zauważa, iż inwestowanie w Polsce jest wprawdzie wolne od politycznego ryzyka, ale zarejestrowanie firmy trwa kilka miesięcy i wymaga 33 różnych zezwoleń.
Czy grafen będzie pierwszym krokiem do odwrócenia tendencji?
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24