Dostęp do internetu jednym z elementarnych praw obywatelskich - uznał Parlament Europejski, który niemal jednogłośnie zatwierdził reformę prawa telekomunikacyjnego UE. M.in. zakazano odcinania dostępu do Sieci bez możliwości odwołania się do sądu.
W ten sposób zakończył się wielomiesięczny spór o to, czy i kiedy obywatelom Unii Europejskiej można odciąć dostęp do internetu.
Nie odetną bez powodu
Zgodnie z kompromisowym zapisem, uzgodnionym wcześniej z krajami członkowskimi, wszelkie ograniczenie dostępu do internetu - który traktowany jest jako jedno z praw obywateli UE - będzie musiało być "odpowiednie, proporcjonalne i konieczne z punktu widzenia społeczeństwa demokratycznego". Poza tym ma obowiązywać prawo do wysłuchania stron i ewentualne odwołanie do sądu.
- Żaden internauta nie będzie mógł być odcięty od sieci bez wszczętej uprzednio odpowiedniej procedury administracyjno-sądowej - powiedziała eurodeputowana Lena Kolarska-Bobińska (PO), jedyna Polka w grupie ustalającej kompromisowy tekst pakietu. Tekst negocjowano pomiędzy Parlamentem a szwedzkim przewodnictwem UE i Komisją Europejską.
- Po raz pierwszy akt legislacyjny odnosi się do kwestii korzystania z sieci internetowej w kategoriach podstawowych praw i wolności obywatelskich - podkreśliła z kolei Francuzka Catherine Trautmann, która jest sprawozdawcą projektu.
Zadecydują w kraju
Restrykcje będą mogły być nałożone tylko w "uzasadnionych przypadkach, przy poszanowaniu zasady domniemania niewinności i prawa do prywatności, po uprzednim sprawiedliwym i bezstronnym procesie, umożliwiającym procedurę odwoławczą" - głosi pakiet telekomunikacyjny, złożony z trzech dyrektyw regulujących rynek usług internetowych oraz telefonii stacjonarnej i komórkowej.
Taki zapis zastąpił ostatecznie forsowaną przez eurodeputowanych poprawkę zakazującą odcinania internetu bez wcześniejszego orzeczenia sądu. Orędownikiem swobody dostępu do internetu byli w PE eurodeputowani lewicy, liberałowie i Zieloni, zdaniem których podlega on ochronie na mocy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Na to nie chciała się jednak zgodzić część krajów członkowskich. Przyjęty kompromis, zgodnie z którym szczegółowe rozwiązania będą wprowadzane na poziomie krajowym, zadowolił wszystkich.
Nie urząd, a sąd
Ofensywa eurodeputowanych miała związek z francuskim pomysłem na walkę z nielegalnym ściąganiem plików w internecie, który początkowo przewidywał, że decyzję o odcięciu internauty od sieci będzie podejmował po trzech ostrzeżeniach specjalny urząd. Ostatecznie wprowadzono zmiany do ustawy, zakładające, że decyzja będzie należała do sądu.
W praktyce uzgodniony zapis oznacza, że kraje członkowskie same będą określały zasady ograniczania dostępu do internetu, ale w nakreślonych przez unijne prawodawstwo ramach: różne przepisy mogą obowiązywać w sprawie podejrzenia o działalność terrorystyczną, zakazanych treści (jak pornografia dziecięca), nielegalnego ściągania plików czy po prostu karania tych internautów, którzy zalegają z opłatami.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24\Archiwum