Optymizm z warszawskiej giełdy wyparował w poniedziałek, jak z większości światowych parkietów. Główny indeks warszawskiej giełdy zatrzymał się o krok od przełamania linii trendu wzrostowego, i jeśli we wtorek spadnie jeszcze raz, może znowu zacząć szukać dna. A zdaniem analityków potencjał do spadków jeszcze się nie wyczerpał.
WIG20 zakończył notowania na poziomie 1.517,45 pkt po zniżce o 3,64 proc. Był to drugi silny spadek z rzędu. Analitycy uważają, że spadek poniżej 1,506,5 punktu może otworzyć drogę do silniejszej przeceny. To się jednak jeszcze nie stało, choć może nastąpić już we wtorek, gdyż ceny akcji w USA wciąż spadają. Póki co, "scenariuszem bazowym na najbliższe tygodnie, a nie wykluczone że nawet i na miesiące, jest wzrost WIG20 w kierunku 1920,44 pkt. (szczyt z 6 stycznia br.)" - napisał na stronach xtb.pl Marcin R. Kiepas.
Jednak, gdyby we wtorek WIG20 spadł poniżej wsparcia, a więc okolic 1.500 punktów, kolejną bariera mogącą je zatrzymać jest dopiero poziom 1.400 pkt.
- Krótkoterminowo spodziewam się raczej dominacji podaży. Wskaźniki są już na tyle wyśrubowane, że należy oczekiwać ochłodzenia, tym bardziej, że dziś doszło do naruszenia dolnego ograniczenia klina wzrostowego, który buduje się od połowy lutego - powiedział PAP Tomasz Kolarz, analityk Biura Maklerskiego Banku BPH.
Pesymizm zza oceanu
Zdaniem Jarosława Ołdakowskiego, maklera Millennium DM, sytuacja na rynku w najbliższych dniach będzie w dalszym ciągu zależeć od sentymentu na rynkach światowych. A ten jest teraz negatywny.
- Duże spółki będą się poruszać w rytm sentymentu na rynkach światowych. Będziemy czekać na więcej sygnałów z gospodarki globalnej i na informacje ze Stanów - powiedział PAP Ołdakowski.
W poniedziałek Dow Jones Industrial Average stracił 3,3 proc. i spadł do 7.522,1 pkt., S&P 500 spadł o 3,5 proc. do 787,56 pkt, a Nasdaq Comp o 2,8 proc. osiągając1.501,8 pkt. Amerykańskie indeksy - w przeciwieństwie do polskich - mają jednak spory zapas do odwrócenia się wzrostowego trendu.
- Dzisiejsza przecena akcji w Stanach Zjednoczonych, jeżeli nawet założyć jej kontynuację w kolejnych dniach, w istotny sposób nie powinna zagrozić poprawie, jaka nastąpiła w ostatnich trzech tygodniach. Układ sił ulegnie zmianie dopiero z chwilą, gdy S&P500 spadnie poniżej 720 pkt., a Nasdaq Composite wróci poniżej 1358 pkt. (...) Analiza techniczna wskazuje, że wiosną lub latem S&P500 i Nasdaq Composite powinny testować szczyt z początku listopada 2008 roku, czyli odpowiednio poziomy 1005,75 pkt. i 1780,12 pkt. - napisał Kiepas.
Znowu zadecyduje Ameryka
Od początku poniedziałkowej sesji na GPW przeważała strona podażowa. WIG 20 na otwarciu spadł o 2,19 proc. i wyniósł 1.540,34 pkt. Przez większą część dnia indeks blue chipów tracił około 3 proc. Pod koniec dnia spadki się pogłębiły i WIG 20 tracił ponad 4 proc.
- Poniedziałkowe spadki na GPW to pokłosie bardzo słabego zamknięcia w Stanach w piątek. Nastroje pogorszyły się też w poniedziałek po informacji o odejściu prezesa General Motors. Rynek niepokoi się o przyszłość sektora motoryzacyjnego w Stanach i na świecie - powiedział Ołdakowski.
Kolejny dzień z rzędu zniżkom wśród blue chipów przewodził KGHM. Kurs miedziowego koncernu spadał w ciągu dnia nawet ponad 7 proc., a na zamknięciu zniżkował o 5,6 proc.
Przeciwnie do rynku zachowywały się z kolei w poniedziałek papiery węgierskiego MOL-a po informacji o zmianach w akcjonariacie spółki. Austriacki koncern OMV poinformował, że sprzedał posiadany przez siebie pakiet 21,2 proc. akcji MOL-a firmie OAO Surgutneftegas za 1,4 mld euro. Kurs MOL-a rósł w poniedziałek na GPW nawet o 10 proc., a ostatecznie zwyżkował o 7,27 proc.
Źródło: PAP, TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC Biznes/tvn24.pl