Rząd pracuje nad wprowadzeniem niższych opłat na autostradach. Jest szansa, że na niektórych odcinkach stawki za auta osobowe spadną nawet o 50 proc. - pisze "Rzeczpospolita".
- Pod lupą resortu transportu są stawki za przejazd pojazdów lekkich (aut osobowych - red.) autostradami zarządzanymi przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad – potwierdza w rozmowie z "Rz" Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej.
Według unijnych przepisów, państwo może pobierać od kierowców tylko tyle, ile wynoszą koszty utrzymania tras. Jeżeli autostrady zaczną zarabiać więcej, Polsce może grozić zwrot unijnych dotacji. Tymczasem pobierane od kilku miesięcy e-myto przynosi do budżetu państwa wpływy znacznie wyższe od zakładanych.
Gdzie ma być taniej?
Do tej pory z unijnych dotacji zbudowano autostradę A2 ze Strykowa do Konina, którą zarządza GDDKiA. Przejazd kilometra autem osobowym kosztuje 20 groszy. Od czerwca - z taką samą stawką - mają być wprowadzone opłaty z A4 z Gliwic do Wrocławia.
Sprawa dotyczy też odcinków zarządzanych przez prywatnych koncesjonariuszy, gdzie Skarb Państwa ma wpływ na wysokość pobieranych przez nich opłat. Obniżki mogą dotyczyć trasy A1 z Gdańska do Torunia i A2 z Nowego Tomyśla do Świecka - pisze "Rz". Przejazd pierwszą kosztuje 27,5 zł, czyli 20 gr za km, druga jest do 21 maja bezpłatna i nie wiadomo, ile kierowcy będą płacić.
Jak zauważa gazeta, obniżkami rząd chciałby zachęcić kierowców do korzystania z autostrad zamiast z bezpłatnych tras alternatywnych.
O obniżeniu cen nie myślą na razie spółki, które samodzielnie zarządzają odcinkami A2 Nowy Tomyśl – Konin i A4 Kraków – Katowice - pisze "Rz".
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24