O 58 procent licząc rok do roku wzrosła liczba wezwań do wniesienia opłaty z powodu braku ważnego ubezpieczenia OC. Takich przypadków w 2020 roku było ponad 199 tysięcy - podał Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Osoby bez polisy OC to na ogół mężczyźni w wieku 30-39 lat.
Jak podał Fundusz, w roku pandemii COVID-19, której efektem było wprowadzenie wielu ograniczeń w aktywności społecznej i gospodarczej, ruch na polskich drogach był wyraźnie mniejszy niż w 2019 r. Świadczą o tym m.in. dane o liczbie szkód zgłoszonych zakładom ubezpieczeniowym, których było w 2020 r. o 13,2 proc. mniej niż w 2019.
Pandemia wytłumaczeniem
Według UFG pandemia stała się też dla wielu kierowców wytłumaczeniem braku ważnej polisy OC. Najczęściej zasłaniają się brakiem kontaktu z agentem, ubezpieczycielem czy placówką pocztową.
Jak ocenił wiceprezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego Hubert Stoklas, trudno przyjąć takie tłumaczenie w sytuacji, gdy możliwość zakupu polisy przez internet lub telefon stała się obecnie standardem. Dodał, że Fundusz oczywiście analizuje każdą indywidualną sprawę, w której zabrakło ochrony ubezpieczeniowej i niestety zdarzają się przypadki, w których takie wyjaśnienie jest uzasadnione. - W wielu innych przypadkach słowo pandemia stało się słowem wytrychem, a powołanie się na nią nie zostało w jakikolwiek sposób udokumentowane - ocenił.
Nieubezpieczeni mężczyźni
Wskazał, że trzech na czterech nieubezpieczonych w 2020 r. kierowców to mężczyźni, najwięcej przypadków (ok. 25 proc. wszystkich) było w przedziale wiekowym 30-39 lat. Najwięcej wezwań wystawiono dla mieszkańców Mazowsza, gdzie zarejestrowanych jest najwięcej pojazdów. Największy odsetek nieubezpieczonych występował jednak na Dolnym Śląsku, co trzeba zapewne tłumaczyć liczbą aut sprowadzonych do tego województwa zza granicy, celem ich późniejszej odsprzedaży. Najmniejszy odsetek nieubezpieczonych zanotowano w 2020 r. na Podkarpaciu.
UFG podał, że przerwy w okresie ubezpieczenia pojazdu najczęściej są spowodowane wygaśnięciem ubezpieczenia sprzedawcy pojazdu. Dlatego bardzo ważne jest, aby nowy właściciel pamiętał, że korzysta z OC sprzedającego tylko do końca okresu widniejącego na polisie. Po tym okresie ubezpieczenie wygasa i nie zadziała tzw. automatyzm w jego odnowieniu. Druga przyczyna, to błędne przekonanie o braku konieczności posiadania ważnej polisy OC posiadacza dla pojazdu, który jest niesprawny technicznie i nie jest użytkowany.
Kolejny częsty przypadek, to nieopłacenie pełnej składki ubezpieczeniowej za poprzedni okres ubezpieczenia. Umowa OC zostanie przedłużona na kolejne dwanaście miesięcy tylko wtedy, kiedy jej nie wypowiemy i opłacimy wszystkie raty składki ubezpieczeniowej. Jeśli nie zapłacimy którejkolwiek raty, to ubezpieczenie wygasa wraz z upływem okresu, na który zostało wykupione - wskazał.
5600 złotych po dwóch tygodniach
Fundusz przypomniał, że sprawdzenia ważności polisy OC posiadacza pojazdu można dokonać w prosty i szybki sposób, bezpłatnie i bez konieczności pozostawienia danych osobowych. Wszystko odbywa się przez stronę internetową Funduszu lub w smartfonie z użyciem aplikacji UFG Na Wypadek. Wystarczy wpisać w odpowiednie pola numer rejestracyjny interesującego nas pojazdu, a uzyskamy informacje o tym, czy polisa jest ważna i jaki zakład ubezpieczeń ją wystawił.
Dodał, że w 2021 r. wysokość opłaty za brak ważnej polisy OC dla samochodów osobowych wynosi 5600 zł. - Taką kwotę trzeba zapłacić, gdy przerwa w ubezpieczeniu przekracza czternaście dni. Jeżeli przerwa trwa nie więcej niż trzy dni, opłata wynosi 1120 złotych, a od czterech do czternastu dni - 2800 złotych - podało UFG.
Fundusz wskazał, że 2/3 nieubezpieczonych posiadaczy pojazdów otrzymało wezwania na kwotę w pełnej wysokości. Tymczasem średnia cena polisy OC wynosiła w ub. roku zaledwie 500 zł, z kolei, jak podaje Polska Izba Ubezpieczeń, wartość przeciętnej szkody wzrosła w 2020 r. do 8,2 tys. zł.
Ponad milion złotych z własnej kieszeni
Fundusz przypomniał, że w sytuacji gdy sprawca wypadku nie ma ważnej polisy OC, odszkodowanie wypłaca UFG, ale potem występuje do sprawcy lub posiadacza pojazdu o zwrot wszelkich poniesionych z tego tytułu kosztów (tzw. roszczenie regresowe).
- Średnia wartość roszczenia regresowego wynosiła na koniec 2020 roku prawie 17 tysięcy złotych, a w przypadku 66 zdarzeń tylko z ubiegłego roku roszczenia UFG przekraczały 100 tysięcy zł. Najwyższe roszczenie regresowe w 2020 roku wyniosło 475 tysięcy złotych. Tyle będzie musiał z własnej kieszeni zapłacić sprawca wypadku, ponieważ nie posiadał ważnego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych w momencie wyrządzenia szkody - wyjaśnił wiceprezes UFG.
Dodał, że najwyższe roszczenia regresowe aktualnie dochodzone przez Fundusz przekraczają 1 mln zł. Rekordzista ma do zwrotu ponad 1,4 mln zł za wypadek spowodowany nieubezpieczonym motocyklem, w którym potrącił rowerzystkę. W wyniku odniesionych obrażeń kobieta zmarła. Kolejny sprawca musi zwrócić 1,37 mln zł, ponieważ w wyniku wypadku jego pasażer doznał złamania kręgosłupa i jest sparaliżowany.
Wskazał, że aż 511 spraw regresowych prowadzonych obecnie przez Fundusz dotyczy roszczeń przekraczających 100 tys. zł. - Widać zatem, że nie są to pojedyncze przypadki, a jazda bez ważnego OC może oznaczać bankructwo i finansową zapaść rodziny - zaznaczył Stoklas.
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny m.in. prowadzi ogólnopolską bazę danych ubezpieczeniowych, z której korzystają m.in. zakłady ubezpieczeń do celów taryfikacji umów i likwidacji szkód. UFG zajmuje się też wypłatą odszkodowań i świadczeń poszkodowanym w wypadkach i kolizjach drogowych, spowodowanych przez nieubezpieczonych posiadaczy pojazdów oraz nieubezpieczonych rolników. Ponadto, wypłaca odszkodowania osobom poszkodowanym w wypadkach drogowych, w których sprawca szkody nie został ustalony - czytamy na stronie UFG.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock