Nie możemy przymykać oka na ekscesy tych, którzy stracili prawo jazdy, mają problem z alkoholem i kierują samochodem - podkreślił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Marek Konkolewski, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jego zdaniem wprowadzenie rozwiązania, które zmusi pijanych kierowców do płacenia alimentów, to krok "w bardzo dobrym kierunku". Konkolewski zaznaczył także, że trzeba zadbać o to, by egzekucja niezapłaconych mandatów karnych była na wyższym poziomie.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział we wtorek zaostrzenie kar dla pijanych kierowców. - Chcę z całą mocą powiedzieć, że przystąpimy bardzo szybko także do prac legislacyjnych, które będą bardzo jasno określały odpowiedzialność osób prowadzących pojazd pod wpływem alkoholu - mówił premier. Szef rządu zapowiedział, że "takie osoby będą zobowiązane do płacenia alimentów osobom, które pozostały przy życiu - osobom z rodziny, osobom poszkodowanym".
Zdaniem Marka Konkolewskiego to krok "w bardzo dobrym kierunku". - Ofiary wypadków drogowych, osoby ciężko ranne, przykute do wózków inwalidzkich, do łóżka, osoby, które straciły najbliższych w wypadku drogowym, nie potrzebują surowszych kar, tylko potrzebują wsparcia psychologicznego, prawnego, a także lekarskiego. To wszystko powinno być bezpłatnie finansowe z Funduszu Sprawiedliwości - powiedział gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24.
Jak dodał, osoby te potrzebują, żeby ten proces karny odbył się szybko, sprawnie i zakończył sprawiedliwym wyrokiem. - A na koniec, uzyskaniem odszkodowania, które sprawi, że będą mogli normalnie funkcjonować po przeżyciu takiej traumy - dodał Konkolewski.
Surowsze kary dla pijanych kierowców
Ekspert był pytany, czy powinny być zaostrzone kary dla pijanych kierowców. Obecnie kierowcy, który spowoduje pod wpływem alkoholu wypadek, w którym ktoś został ranny lub zginął, grozi do 12 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia samochodów i kara finansowa do 60 tys. zł.
- Moim zdaniem prawo jest dobre, kary są surowe i gdy dochodzi do takich spektakularnych, głośnych zdarzeń, w których giną niewinne osoby, a sprawcami są pijani kierowcy, pod wpływem narkotyków, recydywiści, piraci drogowi, to proszę zauważyć, że śledczy, prokuratorzy są coraz bardziej śmiali, odważni i coraz częściej stawiają zarzuty zabójstwa umyślnego z zamiarem ewentualnym. Za to grozi kara dożywocia - zwracał uwagę.
Jako przykład podał sprawę wypadku, do którego doszło w październiku 2019 roku na ulicy Sokratesa w Warszawie. - Sprawcy na początku przedstawiono zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, a niedawno prokurator zmienił kwalifikację prawną czynu i zarzucił podejrzanemu zabójstwo umyślne z zamiarem ewentualnym i za to grozi kara dożywocia - wskazał Konkolewski.
Jak podkreślił, "odwaga prokuratorów jest coraz większa, pomimo tego że w Kodeksie karnym nie mamy sformalizowanego przestępstwa zabójstwa drogowego". - Myślę, że to jest krok w dobrym kierunku - powiedział gość TVN24.
Z policyjnych danych wynika, że w 2020 roku kierowcy samochodów osobowych pod wpływem alkoholu spowodowali 1075 wypadków, w których zginęły 163 osoby, a rannych zostało 1262 osób. W ocenie Konkolewskiego "jest to problem społeczny". - Nie możemy przymykać oka na ekscesy tych, którzy stracili prawo jazdy, mają problem z alkoholem i kierują samochodem - podkreślił.
Podwyżka mandatów karnych
Ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego był również pytany o zapowiadane podwyżki mandatów. Jak mówił, "to już jest długa historia". - Jeszcze niedawno mówiono, że wysokość mandatów karnych będzie uzależniona od naszych zarobków - zwracał uwagę Marek Konkolewski.
Jego zdaniem "przede wszystkim trzeba się zająć sprawą egzekucji, bo za egzekucję, windykację niezapłaconych mandatów karnych odpowiada Naczelnik Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu". - Ta egzekucja jest na poziomie 70 procent, a więc przede wszystkim trzeba sprawić, żeby ta egzekucja była na wyższym poziomie, bo prawo, które nie jest skuteczne, jest antyprawem - podkreślił.
Konkolewski przypominał, że NIK rekomendowała, by "wprowadzić taki zapis, za które odpowiedzialne byłoby Ministerstwo Cyfryzacji, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji i Ministerstwo Finansów, że punkty karne byłyby eliminowane automatycznie po upływie roku z ewidencji kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego, pod warunkiem, że kierowca zapłaci mandat karny".
- Najpierw zadbajmy, żeby egzekucja niezapłaconych mandatów karnych była na zdecydowanie wyższym poziomie, bo 30 procent mandatów ulega przedawnieniu. Po wtóre, zadbajmy o to, żeby wprowadzić rekomendację NIK-owską (...) a dopiero potem dokonajmy weryfikacji, korekty taryfikatora mandatów karnych - powiedział gość TVN24.
Rzecznik rządu
Rzecznik rządu Piotr Mueller był pytany w środę w radiowej Jedynce, jakie kary zostaną wprowadzone. Odparł, że kwestia bezpieczeństwa na drogach jest niezwykle istotna. Przypomniał, że niedawno wprowadzono przepisy dotyczące pierwszeństwa pieszych, którzy wkraczają na przejście dla pieszych.
- Teraz widać, że te kary, dotyczące w szczególności pijanych kierowców, powinny być zaostrzone - oświadczył.
Mueller zaznaczył, że z jednej strony to kwestia zapowiedziana przez premiera, czyli obowiązkowego elementu alimentacyjnego na rzecz poszkodowanych, ale z drugiej strony - dodał - trzeba poważnie rozważyć podniesienie innych kar za skrajne wykroczenia. - To jest kierunek, który jest akceptowany przez nasz rząd i mam wrażenie, że również opozycję - ocenił.
Podkreślił też, że bliska jest mu idea, aby w sytuacji, kiedy nie ma żadnego usprawiedliwienia, a taka sytuacja jest, kiedy ktoś pijany siada za kierownicę, żeby "te kary miały charakter bezwzględny i przede wszystkim wyższy charakter finansowy". - One muszą być dwojakie; z jednej strony, to musi być dotkliwa kara, jeżeli chodzi o ograniczenie czy pozbawienie wolności, ale z drugiej strony to musi być też odpowiedzialność finansowa - powiedział.
Pytany, czy powinna być konfiskata auta w takim przypadku, odpowiedział, że jeśli chodzi o tego typu rozwiązania, to osobiście jest w stanie je zaakceptować, ale jest tu problem natury konstytucyjnej.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock