Ford wycofuje się z planów budowy nowej fabryki w Meksyku. Zamiast tego swoje 700 milionów dolarów zainwestuje w Michigan, tworząc 700 nowych miejsc pracy - przekazał szef Forda Mark Fields w wywiadzie dla CNN.
Mark Fields stwierdził, że inwestycja jest "wotum zaufania" dla "probiznesowego środowiska", jakie tworzy prezydent elekt Donald Trump. Zaznaczył jednak, że firma Ford nigdy nie prowadziła z nim żadnego rodzaju pertraktacji.
- Nie robimy żadnych interesów z Trumpem. Robimy to dla naszego biznesu - powiedział Fields w rozmowie z CNN, przyznając także, że przedstawiciele firmy odbyli rano rozmowę z Trumpem oraz wiceprezydentem elektem Mikem Pencem.
Inwestycja we Flat Rock
700 mln dolarów, które miało zostać zainwestowane w Meksyku, powędruje do fabryki we Flat Rock, mieście w stanie Michigan. Inwestycja ma sprawić, że zakład będzie produkował więcej elektrycznych i autonomicznych samochodów. CNN podaje, że Ford wierzy, iż za 15 lat elektryczne samochody będą się sprzedawać o wiele lepiej niż te na paliwo. Ford w ciągu najbliższych pięciu lat planuje wprowadzić na rynek siedem nowych pojazdów elektrycznych, pośród nich znajdzie się Mustang Hybrid. - Jestem zachwycony, że udało nam się zapewnić dodatkowe miejsca pracy dla amerykańskich pracowników - skomentował decyzję Forda Jimmy Settles, wiceprezes związku zawodowego United Auto Workers zrzeszającego zatrudnionych w branży motoryzacyjnej.
Wiadomość jest prawdziwym zwrotem o 180 stopni w strategii Forda. W zeszłym roku firma ogłosiła, że zainwestuje 1,6 mld dol. w Meksyku, by przenieść tam produkcję modelu Focus i obniżyć koszty. Teraz prace nad Focusem mają być prowadzone w istniejącej już fabryce w Hermosillo w Meksyku.
Trump chwali się sukcesem
Decyzję Forda o wycofaniu się z przenoszenia produkcji do Meksyku, Trump odebrał jako swój sukces i pochwalił się na swoim koncie na Twitterze.
"Trump przywraca miejsca pracy, jak to obiecał Ameryce" - napisał w poście, cytując artykuł w "New York Post". Przytoczył także stwierdzenia z publikacji na Fox News, gdzie zasugerowano, że decyzja Forda jest realizacją polityki Trumpa.
Z kolei na swoim koncie na Instagramie zamieścił grafikę, która głosi:
"Zamiast wypędzać miejsca pracy i majątek za granicę, AMERYKA stanie się światowym wielkim magnesem dla INNOWACJI i TWORZENIA MIEJSC PRACY".
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Donald J. Trump (@realdonaldtrump) 3 Sty, 2017 o 8:58 PST
Trump kontra motoryzacyjni giganci
Donald Trump kilkakrotnie podczas kampanii uderzył w Forda, zarzucając, że firma przeniosła wiele miejsc pracy w branży produkcyjnej do Meksyku. Zapowiadał nałożenie cła w wysokości 35 proc. na pojazdy Forda produkowane w Meksyku, a sprzedawane w USA. Ford zwalczał natomiast retorykę Trumpa, przekonując, że rozpowszechnia nieprawdziwe informacje i wcale nie planuje redukować miejsc pracy w USA.
Koncern zatrudnia obecnie 85 tys. Amerykanów, z czego 28 tys. przyjął w ciągu ostatnich pięciu lat. W Meksyku natomiast daje pracę 8,8 tys. osobom.
Podczas kampanii wyborczej Trump obiecał renegocjacje porozumień handlowych między innymi z Meksykiem i Chinami, a także znaczne podniesienie ceł na importowane stamtąd towary. W opinii prezydenta elekta to umowy o wolnym handlu prowadzą do przenoszenia miejsc pracy za granice USA. Trump wspominał nawet o ewentualnym wyjściu Ameryki ze Światowej Organizacji Handlu.
Autor: ag / Źródło: CNN