Sąd uniewinnił myśliwego, który był oskarżony o zastrzelenie wilka Kosego

Kosy razem z samicą i trójką szczeniaków tworzył grupę rodzinną
Kosy razem z samicą i trójką szczeniaków tworzył grupę rodzinną
Źródło: Przemysław Stachyra / Roztoczański Park Narodowy

Prokuratura czeka na uzasadnienie wyroku, który zapadł przed Sądem Rejonowym w Zamościu (woj. lubelskie) wobec myśliwego, który był oskarżony o zastrzelenie wilka Kosego. Zwierzę było objęte projektem badawczym i opiekowało się szczeniakami. Sąd mężczyznę uniewinnił. 

Oskarżony miał dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył zastrzelenia wilka (a jak wskazała prokuratura w akcie oskarżenia, jest to gatunek pozostający pod ścisłą ochroną), a drugi składania fałszywych zeznań w postępowaniu przygotowawczym.

Sąd Rejonowy w Zamościu, rozpatrując sprawę w pierwszej instancji, uniewinnił mężczyznę od obu tych zarzutów.

Kosy razem z samicą i trójką szczeniaków tworzył grupę rodzinną
Kosy razem z samicą i trójką szczeniaków tworzył grupę rodzinną
Źródło: Przemysław Stachyra / Roztoczański Park Narodowy

Prokuratura wystąpiła o pisemne uzasadnienie wyroku

- Wystąpiliśmy do sądu z wnioskiem o pisemne uzasadnienie wyroku. Gdy je otrzymamy będziemy decydować, czy złożymy apelację – mówi nam prokurator Anna Rębacz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

O powody uniewinnienia dopytujemy więc sąd. Konrad Łaszkiewicz, wiceprezes Sądu Rejonowego w Zamościu, odpisał na nasze pytania, że sędzia referent sporządza - na wniosek prokuratury - uzasadnienie wyroku, w związku z czym "na chwilę obecną nie można wypowiedzieć się co do powodów wydanego rozstrzygnięcia i poczynionych przez sąd ustaleń faktycznych".

Ustalili, że strzał padł z ambony myśliwskiej

Z ustaleń śledczych wynika, że wilk padł 12 września 2019 roku na polach sąsiadujących z Roztoczańskim Parkiem Narodowym w okolicy miejscowości Żurawnica i został zastrzelony ze sztucera, a strzał padł z ambony myśliwskiej. Strzelać miał 42-letni wówczas myśliwy z powiatu biłgorajskiego. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Groziło mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

Kosy miał zostać zastrzelony z ambony
Kosy miał zostać zastrzelony z ambony
Źródło: Przemysław Stachyra / Roztoczański Park Narodowy

Zastrzelony wilk nazywał się Kosy. Był sześcioletnim samcem, wychowującym w tamtym sezonie czteromiesięczne szczeniaki. Miał założoną obrożę telemetryczną i był objęty projektem badawczym realizowanym przez Roztoczański Park Narodowy wspólnie ze wspomnianym stowarzyszeniem ze Stowarzyszeniem dla Natury "Wilk". W akcie oskarżenia była mowa o tym, że Kosy był samcem alfa i jego zastrzelenie spowodowało istotną szkodę w świecie zwierzęcym.

Zginęły też szczeniaki, które padły z głodu

- Kosy razem z samicą i trójką szczeniaków tworzył grupę rodzinną. Dzięki obroży znaliśmy obszary bytowania tej grupy, jej aktywność i najistotniejsze siedliska. Dane te były bardzo pomocne przy planowaniu różnych działań ochronnych, jakie podejmowane są w parku – mówiła w styczniu 2021 roku w rozmowie z tvn24.pl dr hab. Sabina Nowak ze wspomnianego stowarzyszenia.

Czytaj też: Podlasie. Sfora psów goniła żubra

Podkreślała, że miesiąc przed śmiercią Kosego zginęła też samica Debra, która została przez kogoś postrzelona w łapę i niedługo po tym zdechła. Policja nie zajmowała się tą sprawą, bo nie otrzymała zgłoszenia.

- Nie żyją również szczeniaki. Po śmierci rodziców padły z głodu – mówiła dr Nowak.

Wyrok nie jest prawomocny

Wyrok, który zapadł przed zamojskim sądem nie jest prawomocny.

Jeśli nie będzie apelacji i roztrzygnięcie się uprawomocni, mężczyzna będzie mógł odzyskać wszelkie uprawnienia do wykonywania polowań, wstrzymane przez koło łowieckie, którego jest członkiem.

Czytaj także: