Zakończyły się procedury dyscyplinarne, przeprowadzono też specjalistyczne szkolenia oraz inwentaryzację sprzętu bojowego. Takie informacje, podczas sejmowej komisji obrony, przedstawił wiceszef MON Paweł Bejda. Chodzi o głośną sprawę zgubienia przez wojsko min przeciwczołgowych. W trakcie rozładunku pociągu niedaleko Szczecina żołnierze nie wyładowali całego ładunku. W efekcie w jednym z wagonów pozostawiono 240 min, które odnaleziono później na bocznicy w Koszkach (Podlaskie).
Śledztwo w tej sprawie toczy się od sierpnia. Prowadzi je dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Początkowo zarzuty dotyczące braku nadzoru nad minami przedstawiono czterem osobom - trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty (woj. zachodniopomorskie) i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego Hajnówka (woj. podlaskie).
W lutym pojawiła się informacja (jako pierwszy podał ją Onet.pl) o zarzutach wobec piątej osoby - byłego kierownika wojskowego składu w zachodniopomorskich Mostach, który, po odkryciu braku w magazynie, nie poinformował o tym fakcie odpowiednich służb. W styczniu, w związku ze sprawą, ze stanowiska szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych (IWsp SZ) odwołano gen. dyw. Artura Kępczyńskiego.
Zorientowali się trzy dni później
Latem ubiegłego roku, w trakcie rozładunku pociągu ze sprzętem wojskowym w składzie niedaleko Szczecina, żołnierze nie wyładowali całości transportu. W jednym wagonie pozostawiono 240 min przeciwczołgowych, które ostatecznie odnaleziono na bocznicy niedaleko magazynu firmy IKEA w Koszkach w okolicach Bielska Podlaskiego.
Sejmowa komisja obrony narodowej, o której posiedzenie w tej sprawie wnioskowali posłowie PiS, wysłuchała w czwartek (20 lutego) informacji MON. Przedstawił ją wiceminister Paweł Bejda, który odtworzył chronologiczny przebieg zdarzeń.
Relacjonował, że transport, który realizowała 2. Regionalna Baza Logistyczna, wyruszył ze składu Hajnówka 3 lipca zeszłego roku, a do składu Mosty dotarł następnego dnia. 5 lipca zakończono wyładowywanie zawartości wagonów, które, opróżnione, przekazano PKP Cargo 6 lipca. 15 lipca p.o. kierownika składu Hajnówka porucznik WP złożył meldunek do komendanta 2. RBLogu nie stwierdzając żadnych nieprawidłowości. Brak 240 min stwierdzono trzy dni wcześniej, 12 lipca, w składzie Mosty. Bejda tłumaczył, że osoby odpowiedzialne za rozładunek i przyjęcie min na ewidencję nie zameldowały o fakcie swoich przełożonych.
Wagon stał na bocznicy kolejowej
Między 12 a 16 lipca, jak mówił Bejda, odpowiedzialni za transport min rozpoczęli ich poszukiwania we własnym zakresie, "kontaktując się na roboczo" z przewoźnikiem. 16 lipca ten sam porucznik WP udał się do miejscowości Koszki w okolicach Bielska Podlaskiego stwierdzając, że to tam, w wagonie kolejowym, znajduje się zagubiony ładunek.
Jak powiedział Bejda, ujawnienie braku min nastąpiło w momencie przesłania 24 lipca z Centrum Operacyjnego MON do szefa IWsp SZ gen. Kępczyńskiego informacji dotyczącej znalezienia środków bojowych na bocznicy kolejowej w Koszkach.
Zakończyły się procedury dyscyplinarne
Bejda przedstawił szereg działań podjętych przez ówczesnego szefa IWsp SZ, które obejmować miały m.in. skierowanie specjalnej komisji do sprawdzenia prawidłowości przeprowadzenia tego transportu.
- Niezwłocznie po otrzymaniu informacji z Centrum Operacyjnego MON dokonano oceny całego zdarzenia oraz zidentyfikowano przyczyny stwierdzonych nieprawidłowości - mówił Bejda.
Powiedział, że komendanci 1. i 2. RBLogu zakończyli procedury dyscyplinarne. W składzie Mosty dotknęły one dwóch pracowników cywilnych oraz trzech żołnierzy, a w składzie Hajnówka - dwóch pracowników cywilnych oraz czterech żołnierzy.
Szkolenia mają odbywać się co roku
W związku ze zdarzeniem, jak mówił wiceminister, przeprowadzono szkolenia specjalistyczne dla osób realizujących zadania związane z przygotowaniem, wydaniem, przyjęciem i transportem środków bojowych oraz polecono coroczne prowadzenie szkoleń osób uczestniczących w takich transportach.
CZYTAJ TEŻ: "Żołnierze musieliby uczestniczyć w działaniach zbrojnych w dresach". "Szokujące" przykłady
Ponadto sprawdzono 100 proc. środków bojowych podlegających przekazaniu pomiędzy składami, których stan faktyczny, jak zapewnił Bejda, jest zgodny ze stanem ewidencyjnym.
Wspomniał o sprawie rosyjskiej rakiety
Bejda, argumentując, że "błędy ludzkie" zdarzały się także w latach 2016-2023, a więc za rządów PiS, przytoczył szereg nieprawidłowości w Wojsku Polskim z tego okresu, m.in. głośną sprawę rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą w grudniu 2022 roku. Zarzucił byłemu szefowi MON Mariuszowi Błaszczakowi niezapoznanie się wówczas z meldunkiem w tej sprawie. Słowa te Błaszczak nazwał kłamstwem.
W posiedzeniu komisji brał udział także nowy szef IWsp SZ gen. bryg. Dariusz Mendrala, który zapewnił, że Inspektorat wyciąga ze sprawy wnioski, a żołnierze sprawdzani są pod kątem kompetencji, czy pozwalają one na zajęcie służbowych stanowisk. Ponadto wyznaczenie osób na stanowiska kierowników składów każdorazowo podlega takiemu sprawdzeniu.
Polityk PiS o armii, która zyskała "twarz mema"
Poseł PiS Bartosz Konwacki mówił, że sprawa min jest "kulminacją rozprzężenia w resorcie obrony", a polska armia ma po niej "twarz mema".
Bejda ocenił, że posłowie PiS zrobili ze sprawy hucpę polityczną, a dziś już ich ona nie obchodzi, czego dowodem miałby być fakt, że posiedzenie komisji opuścili po czasie m.in. Błaszczak oraz były szef MON Antoni Macierewicz.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24