Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Straży Granicznej w Usnarzu Górnym (woj. podlaskie). W sierpniu 2021 roku w pobliżu tej miejscowości, po białoruskiej stronie granicy, przez dłuższy czas koczowała grupa imigrantów z Afganistanu i Iraku.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Szymon Banna przekazał we wtorek, że postępowanie zostało wszczęte zgodnie z decyzją Sądu Rejonowego w Sokółce, który uchylił wydane w tej sprawie postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego.
Do wydarzeń, których dotyczy śledztwo, doszło ponad dwa lata temu, w pierwszych miesiącach wywołanego przez Alaksandra Łukaszenkę kryzysu na granicy polsko-białoruskiej.
Domagano się dopuszczenia migrantów do procedur uchodźczych
W sierpniu 2021 roku media obiegła informacja o grupie cudzoziemców koczującej po stronie białoruskiej tuż przy granicy z Polską na wysokości Usnarza Górnego koło Krynek na Podlasiu. Przejście do Polski uniemożliwiała im Straż Graniczna, a za koczowiskiem stały służby białoruskie.
Do Usnarza Górnego w kolejnych dniach – do czasu wprowadzenia we wrześniu 2021 roku stanu wyjątkowego w przygranicznych miejscowościach – przyjeżdżali dziennikarze, aktywiści i politycy opozycji. Domagano się m.in. dopuszczenia cudzoziemców do procedur uchodźczych w Polsce. Ówczesny rząd podkreślał m.in., że nie może pozwolić na nielegalną migrację i przekonywał, że cudzoziemcy na Białorusi przebywają legalnie.
Byli tu do października
SG informowała, że zwracała się do Białorusinów, aby zabrali grupę spod granicy. SG przekazywała też, że cudzoziemcy w grupie rotują oraz że Białorusini dostarczają im regularnie posiłki i porozumiewają się z nimi po rosyjsku. Koczowisko było utrzymywane w tym miejscu do października 2021 roku.
ZOBACZ TEŻ: Grupa migrantów na polsko-białoruskiej granicy. Straż Graniczna: są poza jurysdykcją naszego kraju
Śledztwo toczy się w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. Prowadzi je Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Fundacja Ocalenie: byli przetrzymywani, głodzeni, na gołej ziemi
Zawiadomienie o podejrzeniu popełniania przestępstwa jeszcze w 2021 roku – gdy migranci przebywali w Usnarzu Górnym – złożyła Fundacja Ocalenie.
Jej rzeczniczka Kalina Czwarnóg wyjaśnia w rozmowie z TVN24, że na wszczęcie postępowania trzeba było tak długo czekać, bo poszczególne prokuratury wciąż się tą sprawą "przerzucały".
"Mężczyźni, kobiety, dzieci i kot, byli przetrzymywani, głodzeni, na gołej ziemi, bez dostępu do czystej wody czy sanitariatów, a także - pomimo wielokrotnie zgłaszanych problemów ze zdrowiem - bez dostępu do pomocy medycznej" – czytamy w poście na profilu facebookowym fundacji.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24