Władze Tomaszowa Lubelskiego (województwo lubelskie) oznakowały pojemniki na odpady naklejkami z liczbą osób zamieszkujących dane gospodarstwo. Wszystko po to - jak twierdzą - by walczyć z tymi, którzy te liczby zaniżają. I choć władze miasta mówią o pierwszych pozytywnych efektach swoich działań, to takie praktyki mogą być niezgodne z prawem.
Opłata za odpady w Tomaszowie Lubelskim uzależniona jest od liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość. Wyliczenie opiera się na deklaracjach złożonych przez mieszkańców. Ktoś może więc wpisać, że w gospodarstwie mieszkają dwie osoby, a tak naprawdę jest ich więcej. Żeby przeciwdziałać takim praktykom, władze wpadły na pomysł oznaczania pojemników.
- Trzymając się danych z deklaracji śmieciowych okazuje się, że przez ostatnie trzy lata ubyło nam około tysiąca mieszkańców, a wiemy, że tak nie jest. Po ostatnich podwyżkach system nam się powoli bilansuje, jednak w zeszłym roku musieliśmy dołożyć do gospodarki odpadami niemal milion złotych – mówi skarbnik miasta Grzegorz Leńczuk.
Mieszkańcy złożyli już około 40 korekt deklaracji
Podkreśla, że umieszczanie informacji na pojemnikach przyniosło już pozytywny skutek.
- Od momentu rozpoczęcia akcji, czyli od początku sierpnia, mieszkańcy złożyli około 40 korekt deklaracji. Oczywiście w celu zwiększenia liczby domowników. Myślę, że zadziałał tu taki mechanizm, iż niektórzy poczuli wstyd przed sąsiadami, którzy wiedzą przecież, ile osób faktycznie mieszka w danym domu – uważa.
Brak wyraźnej podstawy ustawowej
Doktor Agnieszka Goldiszewicz z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie komentuje, że chociaż gmina jest uprawniona do gromadzenia danych o mieszkańcach z zakresu utrzymania porządku i czystości, to jednak powinna realizować to na podstawie i w granicach prawa.
- Natomiast rozpowszechnianie danych o liczbie domowników, w celu ponownej weryfikacji prawdziwości złożonych deklaracji, realizowane jest bez wyraźnej podstawy ustawowej – mówi.
Według niej stosowana przez gminę praktyka skutkuje naruszeniem zasad "legalizmu, proporcjonalności i celowości", wynikających z unijnego rozporządzenie o ochronie danych osobowych, zwanego popularnie RODO.
- Chodzi wszak o powiązanie liczby osób z konkretnym domem, zlokalizowanym przy konkretnej ulicy. Uważam, że udostępnianie nieograniczonemu kręgowi odbiorców danych na temat liczby osób mieszkających pod danym adresem, jest działaniem nieadekwatnym, bo nadmiernie ingerującym w sferę prywatności mieszkańców i stwarzającym duże ryzyko naruszenia praw i wolności osób fizycznych – podkreśla dr Goldiszewicz.
Złamanie tajemnicy skarbowej
Na inne naruszenia przepisów zwraca uwagę dr hab. Artur Modrzejewski z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. - Wszystkie dane zawarte w deklaracjach o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami stanowią tajemnicę skarbową. Gmina, podając informacje na pojemnikach, łamie więc tajemnicą skarbową. Nawet jeśli na pojemnikach umieszczona jest tylko sama cyfra, a powszechnie wiadomo, że chodzi o liczbę domowników – mówi.
- Jeśli urząd gminy ma uzasadnione wątpliwości co do prawdziwości danych zawartych w deklaracji, może wszcząć postępowanie zakończone wydaniem decyzji, w której określi opłatę wynikającą z faktycznej liczby domowników. Takie postępowanie jest oczywiście czasochłonne i wymaga przedstawienia dowodów, jednak znane są przypadki, gdy przynosi skutek. W ramach postępowania urząd ma prawo przesłuchać sąsiadów, czy chociażby żądać udostępnienia od mieszkańców rachunków za prąd czy wodę. Nie jest tak, że samorządy nie mają narzędzi, aby weryfikować prawdziwość danych zawartych w deklaracjach – podkreśla prawnik.
Zdaniem władz przepisy nie są naruszane
Cytowany na wstępie skarbnik miasta Grzegorz Leńczuk przyznaje, że choć urząd może wszcząć takie postępowanie, to oprócz tego, że byłoby ono bardzo czasochłonne, to jest też wątpliwe, czy by przyniosło skutek.
- To prawda, że możemy uzyskać rachunki za prąd i za wodę czy też rozpytać sąsiadów, ale trudno byłoby nieuczciwym mieszkańcom cokolwiek udowodnić. Tym bardziej, że mają oni prawo odwołać się od naszej decyzji i sprawa mogłaby znaleźć finał w sądzie. W przypadku przegranej musielibyśmy pokryć koszty postępowania – mówi.
Twierdzi, że gdy pracownikom urzędu zdarza się zwracać mieszkańcom uwagę, że liczba domowników wykazanych w deklaracjach jest zaniżona, to powtarzają się wyjaśnienia w stylu, że "akurat córka przyjechała z innego miasta" czy też, że "syn wrócił na tydzień z zagranicy". Jego zdaniem władze miasta nie łamią przepisów o i nie ujawniają tajemnicy skarbowej.
- Nie podajemy przecież imion i nazwisk osób zamieszkujących daną nieruchomość, a jedynie liczbę osób wykazaną w deklaracjach. Do tej pory mieliśmy jedynie dwie skargi ze strony mieszkańców, którzy nie powoływali się zresztą ani na RODO, ani na tajemnicę skarbową, ale stwierdzili, że cyfry mogą być zachętą dla złodziei. Szczególnie gdy na pojemniku widnieje liczba "jeden". Według mnie takie obawy są na wyrost. Złodziej i bez naszych cyfr będzie doskonale wiedział, w którym domu mieszka ile osób, bo przed kradzieżą taki dom będzie przez niego obserwowany – tłumaczy nasz rozmówca.
Inne metody naliczania opłat nie wchodzą w grę
Podkreśla też, że pojemniki wystawiane są przez mieszkańców w widocznym miejscu jedynie w dniu odbioru odpadów, a ten przypada raz na dwa tygodnie. - W pozostałe dni każdy może przecież postawić pojemnik w głębi podwórka, tak żeby cyfra nie była widoczna z ulicy – mówi.
Może jednak lepiej – skoro pojawiają się wątpliwości natury prawnej i skargi mieszkańców – przyjąć inną metodę rozliczania? Na przykład od metrażu lokalu mieszkalnego czy też zużycia wody?
- Pierwszej z tych metod nie braliśmy pod uwagę, bo to nie metry produkują śmieci i taki system byłby krzywdzący dla osób mieszkających samotnie w dużych mieszkaniach. Natomiast na drugą metodę nie zgodzili się radni, wychodząc z założenia, że ktoś może zużywać więcej wody, a ktoś mniej, co nie musi wcale przekładać się na to, że wyrzuca więcej śmieci – zaznacza skarbnik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grzegorz Leńczuk/ Urząd Miasta Tomaszów Lubelski