Policja zatrzymała na stacji paliw w Świdrach (województwo lubelskie) pijanego kierowcę oraz - siedzącego na fotelu obok - właściciela auta, który pozwolił koledze prowadzić. Samochód miała odebrać znajoma obu mężczyzn. Gdy przyjechała na stację paliw, okazało się, że też jest pijana.
W środę (22 września) wieczorem policja dostała zgłoszenie o kierowcy, który przyjechał mercedesem na stację paliw w Świdrach i miał być pijany.
- Podejrzenie zgłaszającego potwierdziło się. Mundurowi ustalili, że 55-letni łukowianin miał prawie 1,5 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna stracił już prawo jazdy, wkrótce usłyszy zarzut a jego sprawa znajdzie swój finał w sądzie – mówi aspirant sztabowy Marcin Józwik z Komenda Powiatowa Policji w Łukowie.
Przyjechała pomóc znajomym
Odpowiedzialności nie uniknie też pasażer mercedesa. Okazało się bowiem, że był to właściciel auta, który odpowie za dopuszczenie do kierowania pojazdem osoby będącej pod działaniem alkoholu.
- Jednak to jeszcze nie koniec sprawy. W trakcie interwencji, na teren stacji paliw samochodem marki renault przyjechała znajoma mężczyzn. 54-latka miała zabezpieczyć auto kolegów. Niestety policjanci nie mogli przekazać jej osobówki, gdyż kobieta również była pod działaniem alkoholu – opowiada asp. szt. Józwik.
Oba samochody udało się w końcu przekazać komuś trzeźwemu
54-latka miała ponad półtora promila alkoholu w organizmie. Również ona straciła prawo jazdy i też wkrótce usłyszy zarzut. Po kilkunastu minutach oba samochody zostały w końcu przekazane trzeźwemu znajomemu 54-latki.
- Zatrzymanym grozi co najmniej trzyletni zakaz kierowania pojazdami, wysoka grzywna i nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. To nie wszystkie konsekwencje. Będą jeszcze musieli zapłacić co najmniej po pięć tysięcy złotych świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej – zaznacza policjant.
Źródło: tvn24.pl