43-latek wybrał się ze znajomymi na spływ kajakowy rzeką Pisą (woj. warmińsko-mazurskie). Kilka razy wpadał do wody, ale udawało mu się samodzielnie wrócić do kajaka. Kiedy ostatni raz wypadł "za burtę" podpłynął do brzegu i zniknął znajomym z oczu. Ci szukali go przez około godzinę. W końcu wezwali policję, ale gdy ta przybyła na miejsce kolega już się odnalazł. Okazało się, że był pijany.
W piątek (3 lutego) grupa turystów z województwa mazowieckiego zorganizowała sobie spływ kajakowy rzeką Pisą. Była to już ich kilkuletnia tradycja. Wśród kajakarzy był 43-letni mieszkaniec Pruszkowa.
"Mężczyzna podczas spływu kilka razy wpadł do wody, ale za każdym razem udało mu się samodzielnie wejść do kajaka. Ostatnim razem, kiedy wypadł o własnych siłach podpłynął do brzegu. Wówczas znajomi stracili go z oczu. Zaczęli go szukać na własną rękę " – pisze w komunikacie nadkomisarz Anna Szypczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Piszu.
Policja: czuć było od niego alkohol
Poszukiwania trwały około godziny. Nie przyniosły jednak skutku. A jako że zaczęło się ściemniać, znajomi w obawie o życie i zdrowie kolegi zawiadomili policję.
"Kiedy patrol przyjechał na miejsce, 43-latek już się odnalazł. Był skrajnie wyziębiony i bardzo wyraźnie czuć było od niego alkohol. Policjanci wezwali na miejsce służby medyczne, które udzieliły kajakarzowi doraźnej pomocy" – podkreśla policjantka.
Dostał 100 złotych mandatu
Na koniec mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 100 zł za pływanie kajakiem pod działaniem alkoholu.
"Jest to wykroczenie z Ustawy o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych. To pierwszy w tym roku nietrzeźwy kajakarz na wodach powiatu piskiego" – zaznacza nadkom. Szypczyńska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock