W miejscowości Rogówek na Podlasiu w trakcie lądowania balonu z kosza wypadły dwie osoby - poinformowała TVN24 policja. Poszkodowani trafili do szpitala. Według świadka zdarzenia "pilot zrobił wszystko, co mógł", żeby zapobiec wypadkowi.
Do zdarzenia doszło ok. godziny 7 rano.
Jak przekazała TVN24 sierż. sztab. Agnieszka Ulman z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku, w balonie było 15 osób. W trakcie lądowania, prawdopodobnie w wyniku podmuchu wiatru, dwie z nich wypadły z kosza.
18-latek i 32-latka trafili do szpitala. Balonem leciało 15 osób. Najmłodszy pasażer balonu miał 15 lat.
- Nagle zmieniły się warunki atmosferyczne, pilot próbował zrobić wszystko, co mógł. Mówił, dawał instrukcje, krzyczał, żeby się złapać mocno. Jeden pasażer średnio się stosował i to się skończyło tak, jak się skończyło - relacjonował jeden z pasażerów balonu. - Moim zdaniem pilot w ogóle nie jest winny - dodał, zastrzegając, że to jego ocena i nie jest ekspertem.
Jak wyjaśniła policja, balon przy lądowaniu odbija się od ziemi zanim osiądzie. W zależności od warunków atmosferycznych, te "skoki" mogą być mniej lub bardziej gwałtowne i to prawdopodobnie właśnie na tym etapie lądowania doszło do wypadku.
Z informacji policji wynika, że pilot był trzeźwy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24