Ktoś powiedział przez telefon, że jest policjantem, a oszczędności emeryckiej pary są zagrożone i trzeba je przekazać funkcjonariuszom. Małżeństwo z Lublina od początku nie uwierzyło w tę historię, ale nie dali tego po sobie poznać. Skończyło się tak, że powiadomieni o sprawie prawdziwi policjanci przygotowali zasadzkę i złapali dwóch 37-latków, którzy odpowiedzą za oszustwo.
Do pary emerytów z Lublina zadzwonił mężczyzna, przedstawiając się jako policjant. Powiedział, że ich oszczędności są zagrożone i możliwy jest napad na ich mieszkanie. Zalecił, by przekazać pieniądze policji.
- Od początku byli nieufni, jednak nie dali tego po sobie poznać. W trakcie rozmowy zgodzili się na przekazanie "policjantom" 20 tysięcy złotych. Jednocześnie weszli w kontakt z rodziną i dzielnicowym, na bieżąco informując ich o kolejnych telefonach – tak o działaniach emerytów mówi komisarz Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Policja zorganizowała zasadzkę
Dodaje, że dzięki postawie emerytów możliwe było zorganizowanie zasadzki i zatrzymanie podejrzanych na gorącym uczynku, gdy pojawili się przed blokiem, aby odebrać pieniądze.
Czytaj też: Oszukanych mogło zostać kilka tysięcy klientów. Akcja w klubach nocnych, 400 zarzutów dla 22 zatrzymanych
- Jak się okazało, dwaj mieszkańcy Warszawy w wieku 37 lat mieli na swoim koncie więcej przestępstw – zaznacza policjant.
Trafili na trzy miesiące do aresztu
Mundurowi powiązali ich z innymi oszustwami, do których doszło w Lublinie.
- Jeden z mężczyzn usłyszał trzy, natomiast drugi cztery zarzuty. Ich łupem padło około 100 tysięcy złotych – twierdzi kom. Gołębiowski.
37-latkowie zostali już, decyzją sądu, aresztowani na trzy miesiące. Za oszustwo grozi im do ośmiu lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lublelska Policja