Naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku zbadali kilkudziesięciu pacjentów pod kątem mutacji wirusa SARS-CoV-2. Jak się okazało, spory odsetek badanych osób zakażony był nowymi wariantami, cechującymi się wyższą transmisyjnością.
Akademicki Ośrodek Diagnostyki Patomorfologicznej i Genetyczno-Molekularnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku pod przewodnictwem dr hab. Joanny Reszeć prowadzi analizy sekwencjonowania wirusa SARS-CoV-2. W ramach projektu przebadana została grupa 69 pacjentów zakażonych koronawirusem.
- Efekt tego badania troszkę nas zaskoczył. Oczywiście potwierdziliśmy obecność tych klasycznych wariantów SARS-CoV-2, ale pojawiły się też tak zwane warianty alertowe. Między innymi wariant brytyjski i wariant, którego jak do tej pory nie mieliśmy w kraju, czyli wariant południowoafrykański – mówi dr Reszeć.
Naukowiec tłumaczy, że termin "wariant alertowy" związany jest z wyższą transmisyjnością wirusa. W przypadku wariantu brytyjskiego ten wskaźnik jest o 50 procent wyższy, natomiast wariant południowoafrykański nadal nie został na tyle dobrze zbadany, aby podawać dokładne liczby. Jednak początkowe doniesienia mówią o zauważalnie wyższej transmisyjności względem klasycznej wersji wirusa.
Warianty alertowe wyprą klasyczny?
Po analizach laboranci łącznie zidentyfikowali kilka różnych wariantów wirusa SARS-CoV-2, w tym wspomniane już brytyjski i południowoafrykański, ale też belgijski, irlandzki, czy rosyjski. Co więcej, wykryto też nowe, dotychczas nieopisywane warianty roboczo nazwane "wariantami podlaskimi". Aby oceniać częstość występowania tych wariantów w naszej populacji, niezbędne są badania na większej grupie pacjentów.
Dr Radosław Charkiewicz, adiunkt UMB, diagnosta laboratoryjny zwraca uwagę na dużą liczbę przypadków zakażeń wariantem brytyjskim pośród badanej grupy 69 osób.
"Boję się, że to nie koniec". Wirusolog ostrzega i apeluje. - W naszym badaniu stwierdziliśmy aż 18 wariantów brytyjskich. To pokazuje, że skala problemu w Polsce może być znacznie większa niż pięć, dziesięć procent wszystkich zakażeń. Warianty brytyjski czy południowoafrykański wyprą warianty klasyczne. Może się okazać, że za dwa miesiące w Polsce dominującym wariantem będzie właśnie któryś z nich – przyznaje dr Charkiewicz.
Naukowcy podkreślają jednocześnie, że mutujący wirus jest czymś naturalnym. - Trzeba te warianty monitorować i starać się działać prewencyjnie – dodaje diagnosta.
Wspomniane wcześniej warianty wykryto w rejonach Bielska Podlaskiego, Sokółki, Suwałk i Grajewa.
Wariant południowoafrykański groźniejszy od brytyjskiego
Południowoafrykański wariant koronawirusa 501.V2 wyróżnia się 20 różnego typu mutacjami, z czego dziewięć doprowadza do zmian sekwencji aminokwasowej w białku S. Znajduje się ono w otoczce tego patogenu i występuje w postaci charakterystycznych kolców. W RPA wykryto go po raz pierwszy pod koniec grudnia 2020 r.
Podejrzewa się, że wariant ten może rozprzestrzeniać się szybciej niż inne warianty koronawirusa. Jak na razie nie ma jednak danych wskazujących, by był odpowiedzialny za cięższy przebieg choroby lub wyższą śmiertelność. Jednak to, że łatwiej się przenosi, może zwiększać liczbę osób z ciężkim przebiegiem COVID-19.
Wariant koronawirusa 501.V2 rozprzestrzenia się po całym świecie. Poza Republiką Południowej Afryki został wykryty w Japonii, Wielkiej Brytanii, Austrii i Norwegii, a ostatnio także w Polsce (informację taką podało w piątek Ministerstwo Zdrowia). Eksperci twierdzą, że jest on groźniejszy niż wariant, który w grudniu 2020 r. wykryto w Wielkiej Brytanii.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24