Jałówki, które na początku stycznia uciekły z jednego z gospodarstw na terenie gminy Jedwabne (województwo podlaskie), wróciły do właściciela. Żeby je złapać, strażacy ochotnicy musieli wykazać się pomysłowością.
- Najtrudniej było skłonić zwierzęta do współpracy. Położyliśmy więc przy brzegu jedzenie, a wokół jedzenia – pętle. Jałówki, chcąc się posilić, wchodziły w pułapkę. Wiązaliśmy je za nogi i dopiero wtedy próbowaliśmy zwierzęta transportować przez rzekę - mówi Sylwester Rutkowski z OSP Jedwabne.
Pierwsza próba zakończona fiaskiem
Jałówki nadal błąkały się więc po biebrzańskich rozlewiskach. Z okolic wsi Rutkowskie w gminie Wizna udały się w kierunku miejscowości Burzyn. Następnie opuściły powiat łomżyński i skierowały się na Giełczyn-Kołodzieje na terenie powiatu monieckiego w gminie Trzcianne.
Zwierzęta wypatrzył właściciel przez lornetkę
- Później musiały zawrócić, bo właściciel, który przez te wszystkie dni szukał swojego bydła, wypatrzył je w poniedziałek (11 stycznia) przez lornetkę w okolicach Brzostowa w gminie Wizna. Zaraz wezwał nas na pomoc – mówi Sylwester Rutkowski.
Oprócz OSP Jedwabne, w akcji (a trwała ona niemal przez cały wtorek) wzięły udział również OSP Wizna, Jeziorko i Nowy Cydzyn.
Nie dało się przewieźć zwierząt łódką
- I tym razem nieoceniony okazał się wszędołaz, który ma na wyposażeniu OSP Nowy Cydzyn. Mieliśmy jednak problem z tym, że jałówek nie dało się utrzymać na łódce, którą próbowaliśmy przewieźć każdą z nich na drugi brzeg. Zwierzęta wierzgały, a i fale były dość duże. Musieliśmy więc transportować zwierzęta zanurzone w wodzie – opowiada strażak ochotnik.
Wszystkie jałówki przeżyły. Od razu trafiły do boksu do przewożenia zwierząt, a później do ciepłych pomieszczeń.
- Najbliższe dni spędzą pod okiem lekarza weterynarii - podkreśla Sylwester Rutkowski.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Barbachowski / zlomzy.pl