Roczna dziewczynka musiała natychmiast znaleźć się w białostockim szpitalu. Jej rodzice ruszyli spod przychodni, w której lekarz wykrył, że dziecku pękł naczyniak. Rodzinę pilotował radiowóz na sygnale.
Rodzice skontaktowali się z dyżurnym policji i poinformowali, że natychmiast potrzebują eskorty.
- Z ich relacji wynikało, że córce pękł naczyniak i potrzebne jest natychmiastowe przewiezienie do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku - opowiada nadkomisarz Tomasz Krupa z białostockiej komendy wojewódzkiej.
Niedługo potem spieszących się rodziców pilotował już radiowóz.
Pod drzwi
- Aspirant sztabowy Rafał Kotowicz i sierżant sztabowy Łukasz Buraczyk jechali na sygnałach świetlnych i dźwiękowych do miejscowości Ryboły. Tam przejęli ich funkcjonariusze z białostockiej "drogówki" w składzie młodszy aspirant Adam Szewiak oraz starszy posterunkowy Paulina Kuryłowicz - dodaje rzecznik białostockiej komendy.
Na dziewczynkę czekał już personel medyczny. Długą na ponad 60 kilometrów trasę z Bielska Podlaskiego do Białegostoku rodzice z roczną córką pokonywali do końca pędząc za radiowozem.
Dziecko trafiło pod opiekę specjalistów.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Podlaska policja