Jeden podawał się za kierowcę ciężarówki, drugi za adwokata. Razem oszukali 78-letniego mieszkańca Białegostoku, któremu sprzedali "okazyjnie" siedem monet po tysiąc złotych za sztukę. Kiedy poszedł do złotnika, okazało się, że monety wcale nie są ze złota.
78-letni białostoczanin wracał akurat ze sklepu, gdy zaczepił go nieznajomy mężczyzna. Mówił co prawda po polsku, jednak z silnym wschodnim akcentem.
Powiedział, że ma przy sobie złote monety, które chce sprzedać. Tłumaczył, że o spieniężenie tych kosztowności, poprosił go - przebywający za granicą - dziadek.
Podszedł "adwokat". Dał sprzedawcy dwa tysiące złotych
"Oszust opowiadał seniorowi, że jest kierowcą tira i część monet ma przy sobie, a część w samochodzie. Pytał seniora, czy wie, gdzie może je sprzedać" – pisze w komunikacie starszy aspirant Katarzyna Molska-Zarzecka z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Mężczyzna w trakcie rozmowy pokazał monety z napisem "one penny", czyli "jeden pens".
"W tym momencie podszedł do nich inny mężczyzna. Oświadczył, że jest adwokatem i zainteresował się kosztownościami. Sprzedający powiedział, że chce 1000 złotych za każdą sztukę. Podający się za adwokata mężczyzna wyjął pieniądze i kupił dwie monety" – zaznacza policjantka.
Złotnik powiedział seniorowi, jaka jest prawda
Białostoczanin również wyraził chęć zakupu, jednak aż siedmiu sztuk. Mężczyźni poszli więc do jego mieszkania, a ten wziął pieniądze i zapłacił siedem tys. zł.
Wtedy rzekomy adwokat zaproponował seniorowi, że razem mogą je sprzedać i szybko na nich zarobić. Mówił, że dokupi jeszcze 40, jednak musiał załatwić "pilną sprawę w mieście".
Mężczyźni umówili się za pół godziny, jednak gdy senior przyszedł, nie było ani "kierowcy tira", ani "adwokata". O tym, że został oszukany, 78-latek dowiedział się, gdy udał się do złotnika. Wtedy też zawiadomił policję.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok