Sąd uznał, że oskarżony, który śmiertelnie potrącił kobietę na przejściu dla pieszych, umyślnie naruszył zasady ruchu na drodze, między innymi jechał zbyt szybko. Wyrok to 1,5 roku pozbawienia wolności.
Proces toczył się w Sądzie Rejonowym w Białymstoku. Sąd zamknął w czwartek przewód sądowy. Strony wygłosiły mowy i ogłoszony został wyrok. Oprócz kary 1,5 roku więzienia, sąd orzekł też pięcioletni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Zasądził również od skazanego kierowcy - na rzecz męża zmarłej kobiety - 25 tys. zł w formie nawiązki. Wyrok nie jest prawomocny.
Przyznał się, ale twierdził, że piesza nagle weszła na jezdnię
Prokuratura oskarżyła 50-latka o to, że 23 listopada 2023 r. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu i nieumyślnie spowodował wypadek. W ocenie śledczych, zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych, nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości jazdy do warunków na drodze i potrącił pieszą. Kobieta zmarła wskutek poważnych, wielonarządowych obrażeń.
Oskarżony przyznał się do spowodowania tego wypadku, ale twierdził, że piesza nagle weszła na jezdnię i zobaczył ją za późno. Twierdził też, że nie jechał szybko (w jego ocenie ok. 50 km/h), warunki były bardzo trudne, bo padał i marzł deszcz, i nie zdołał wyhamować przed przejściem. "Nadal jest mi przykro, ta trauma jest i zostanie mi do końca życia, jeszcze raz przepraszam rodzinę" - mówił w ostatnim słowie, prosząc o możliwie łagodny wyrok.
Oczekiwania oskarżycieli i obrony
Prokuratura chciała w tym procesie roku więzienia, pięcioletniego zakazu prowadzenia pojazdów i 50 tys. zł nawiązki na rzecz męża zmarłej, który był jednym z oskarżycieli posiłkowych (pozostałymi byli siostra i ojciec potrąconej kobiety, którzy nie chcieli jednak świadczeń pieniężnych na swoją rzecz, a jedynie na cel społeczny czy dobroczynny).
W zakresie winy sprawcy, pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych chcieli uznania, że spowodował on wypadek umyślnie i za to surowszej kary więzienia, do tego dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów; pełnomocnik męża zmarłej wnioskowała o 100 tys. nawiązki. Obrona - o karę roku więzienia w zawieszeniu; obrońca podkreślał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku w bardzo trudnych warunkach drogowych oraz że kierowca zasady w ruchu naruszył nieumyślnie.
"Naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym było umyślne"
Sąd uznał jednak, że naruszenie tych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym było umyślne. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Katarzyna Skindzier-Ostapa podkreślała, że kierowca zajmował się zawodowo przewozem osób (pracował w jednej z firm działających w formie aplikacji na telefon), a nie zastosował się do fundamentalnych zasad w ruchu drogowym.
- Miało to wpływ na wymiar kary - uzasadniła sędzia.
Na podstawie zebranych dowodów sąd ocenił, że nie było wtargnięcia pieszej, a kierowca jechał z prędkością o blisko 30 km/h wyższą od dopuszczalnej w tym miejscu i hamował dopiero po potrąceniu kobiety. Sędzia odwoływała się do zapisów miejskiego monitoringu, gdzie widać było okoliczności potrącenia, i do opinii biegłego.
- Z zapisów monitoringu wynika, że pani pokrzywdzona prawidłowo weszła na przejście dla pieszych, uprzednio upewniając się, że wejście to jest bezpieczne. Pokonała jeden pas ruchu i - kiedy weszła na drugi pas ruchu dla pojazdów jadących w tym samym kierunku - została potrącona przez oskarżonego - mówiła sędzia Skindzier-Ostapa.
Dodała, że na zapisie z monitoringu w ogóle nie widać hamowania, a biegły ustalił, iż ten manewr kierowca podjął dopiero po uderzeniu jego auta w pieszą. Sąd przywoływał opinię biegłego, który ocenił, że - nawet biorąc pod uwagę trudne warunki atmosferyczne - gdyby kierowca jechał z dopuszczalną prędkością i zaczął hamować po zauważeniu pieszej, zatrzymałby się w porę.
- Oskarżony dopuścił się czynu naruszając podstawową zasadę prawa o ruchu drogowym - zasadę zachowania szczególnej ostrożności w okolicach przejścia dla pieszych - uzasadniała sędzia. Zwracała uwagę, że kierowca powinien był zmniejszyć prędkość i ustąpić pierwszeństwa pieszej, a tego - jak wynika z dowodów w sprawie - nie zrobił.
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kolizyjne Podlasie