Marta Mężyńska prowadzi od lat w centrum Białegostoku kawiarnio-cukiernię. Lodówki czy zamrażarki muszą pracować tu całą dobę, a prognozowane rachunki za prąd - jak mówi właścicielka lokalu - mają wzrosnąć o 300-400 procent. Przedsiębiorczyni szuka oszczędności, ale przyznaje, że nie jest to łatwe.
- Nie jesteśmy w stanie przełożyć tego na cenę produktu, bo niemożliwością jest, aby zwykła kawa kosztowała 30 złotych, a kawałek sernika 40 złotych - powiedziała na antenie TVN24 Marta Mężyńska, właścicielka Nocne Pieczenie Cafe w centrum Białegostoku.
Kobieta dowiedziała się, że prognozowane rachunki za prąd mają u niej wzrosnąć o 300-400 procent. A urządzenia takie jak lodówki i zamrażaki (razem jest ich kilkanaście) muszą pracować przez całą dobę.
W grę wchodzą zwolnienia pracowników
- Nie możemy wszystkiego wyłączyć, ale będziemy się starać zamawiać towar na bieżąco, żeby go nie przechowywać - stwierdziła restauratorka.
Czytaj też: Łódzka "filmówka" przenosi zajęcia ze stycznia na czerwiec. Z powodu wysokich cen energii
Zastanawia się też nad kosztami pracowniczymi, co oznacza że w grę wchodzą także ewentualne zwolnienia.
- To są osobiste tragedie na konkretnych przykładach ludzi, którzy prowadzą niewielkie biznesy. Ceny energii mogą ich dosłownie porazić, a w konsekwencji ktoś będzie musiał zgasić światło w lokalu, który działa od wielu lat - podsumował Mateusz Grzymkowski, reporter TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24