Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał wyrok pierwszej instancji w sprawie mężczyzny oskarżonego o zakłócanie mszy w jednym z kościołów w mieście oraz obrazę uczuć religijnych kilku osób. Jak wynika z ustaleń, mężczyzna zachowywał się w trakcie mszy głośno i agresywnie.
Jak wynika z aktu oskarżenia, do incydentu doszło 22 czerwca zeszłego roku w kościele pw. św. Wojciecha w Białymstoku. Chodziło o poranną mszę św. w zwykły dzień tygodnia.
Mężczyzna wszedł w jej trakcie do kościoła, zachowywał się głośno i agresywnie, krzyczał, że zbiera pieniądze i zrobi kwestę. Wierni próbowali interweniować i wyprosić go na zewnątrz, ale bez skutku. Ostatecznie po kilku minutach wyszedł sam. Zawiadomiona o sprawie policja zatrzymała go przed kościołem.
Prokuratura zarzuciła mu, że złośliwie przeszkadzał i zakłócił nabożeństwo oraz że obraził uczucia religijne przynajmniej kilku osób, które były wtedy w kościele.
Sąd utrzymał wyrok pierwszej instancji
Jesienią zeszłego roku sąd pierwszej instancji nieprawomocnie skazał mężczyznę na pół roku więzienia bez zawieszenia. Wziął pod uwagę przede wszystkim wcześniejszą karalność mężczyzny za inne przestępstwa.
Utrzymując w poniedziałek wyrok, Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że kara nie jest rażąco łagodna, jak oceniała prokuratura. - Sąd pierwszej instancji wziął pod uwagę wszelkie okoliczności sprawy. Bez wątpienia orzeczona kara jest adekwatna do stopnia winy, społecznej szkodliwości czynu, a także powinna wykształcić w oskarżonym poczucie odpowiedzialności za swoje zachowanie - uzasadniała sędzia Beata Wołosik.
Zwracała uwagę, że incydent miał miejsce wcześnie rano, gdy w nabożeństwie brało udział stosunkowo niewiele osób. - Sposób popełnienia przestępstwa nie był szczególnie drastyczny, samo zdarzenie było krótkotrwałe, według świadków trwało około trzech minut, miało stosunkowo mało inwazyjny przebieg (...), oskarżony nie godził w zdrowie czy życie uczestników nabożeństwa, nie wyrządził szkody w mieniu parafii, finalnie sam opuścił świątynię - mówiła sędzia.
Przypomniała, że mężczyzna tłumaczył się "głupotą", zapewniał, że nie chciał nikogo obrazić, przeprosił osoby, które poczuły, że ich uczucia religijne zostały obrażone. - Nie ma powodów, by wyjaśnienia oskarżonego i krytyczną refleksję dotyczącą jego zachowania, uznać za nieszczerze - dodała sędzia.
Sąd okręgowy utrzymał wyrok pierwszej instancji, oddalając apelację prokuratury, która chciała surowszej kary półtora roku więzienia i podania tego orzeczenia do publicznej wiadomości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock