29-letni policjant, który usłyszał zarzuty w śledztwie związanym z nieuprawnionym nadawaniem sygnałów radio-stop i zatrzymaniem pociągów, został wydalony ze służby. Mężczyzna - wraz z drugim podejrzanym w sprawie - przebywa w areszcie.
Zespół prasowy podlaskiego komendanta policji potwierdza, że 29-letni policjant, wobec którego wszczęto postępowanie dyscyplinarne i który usłyszał zarzuty w śledztwie związanym z nieuprawnionym nadawaniem sygnałów radio-stop i zatrzymaniem pociągów, został wydalony ze służby. Doszło do tego w środę - 30 sierpnia.
Gdy dopytujemy, czy o tak szybkim trybie podjęcia decyzji zaważył fakt, że policjant trafił, decyzją sądu, do aresztu – zespół prasowy informuje, że funkcjonariusz został zwolniony ze względu na ważny interes służby. "To jedyne informacje na ten temat" - przekazują policjanci.
Dwie osoby z zarzutami
Jak we wtorek informowała Prokuratura Krajowa, oprócz 29-latka, zarzuty usłyszał też 24-latek. Chodzi o sprawę nieuprawnionego nadawania sygnału radio-stop i zarzuty z art. 224a oraz 174 par. 1 Kodeksu karnego. Grozi za to od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Śledczy złożyli wnioski o areszt tymczasowy wobec obu podejrzanych. Sąd je uwzględnił i aresztował ich we wtorek na trzy miesiące.
- W ocenie sądu zebrane - na obecnym etapie postępowania - dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanych zarzucanych im czynów i jedynie środek zapobiegawczy o charakterze izolacyjnym będzie właściwy do zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania - poinformowało PAP biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Nadano fałszywe alarmy, zatrzymano policjanta
Śledztwo prowadzi podlaski oddział zamiejscowy Prokuratury Krajowej. Prokuratura zajęła się sprawą po serii zatrzymań pociągów w czterech województwach, które były konsekwencją nadania fałszywego alarmu.
W poniedziałek (28 sierpnia) wieczorem podlaska policja przyznała, że jednym z podejrzanych jest białostocki funkcjonariusz. Komendant Wojewódzki Policji w Białymstoku wszczął postępowanie dyscyplinarne i wydał decyzję z rygorem natychmiastowej wykonalności o zawieszeniu funkcjonariusza, któremu prokuratura przedstawiła zarzuty. Wszczęto też procedurę zwolnienia ze służby.
Wcześniej policja informowała, że zatrzymała w niedzielę dwóch mężczyzn w wieku 24 i 29 lat w domu na jednym z białostockich osiedli. Zabezpieczono tam również sprzęt krótkofalarski. Z wykorzystaniem zabezpieczonego sprzętu krótkofalarskiego mężczyźni ci mieli - w różnych odstępach czasu - nadawać sygnał dźwiękowy, uruchamiający w pociągach hamulec bezpieczeństwa.
Rzecznik podlaskiej policji podinspektor Tomasz Krupa w rozmowie telefonicznej z reporterem TVN24 Mateuszem Grzymkowskim przekazał, że zatrzymany 29-letni policjant pracował od lutego w wydziale techniki operacyjnej podlaskiej komendy wojewódzkiej. To wydział, do którego zadań należy m.in. niejawna obserwacja osób, miejsc i środków transportu i prowadzenie tzw. kontroli operacyjnej. 29-latek w policji - jak poinformował Krupa - był zatrudniony od niecałych pięciu lat. Jak dowiedział się reporter TVN24, zatrzymany mundurowy od lat był hobbystą i pasjonował się krótkofalarstwem. - Zabezpieczony sprzęt w jego domu to urządzenia krótkofalowe oraz komputery - jego prywatny sprzęt - podkreślił Krupa.
Zatrzymywały się pociągi
W województwie podlaskim w niedzielę rano z powodu nieuprawnionego nadania sygnału radio-stop stanęły pociągi w pobliżu stacji Łapy, a koło południa dwukrotnie wstrzymano ruch kolejowy na trasie Sokółka - Szepietowo.
Spółka PKP PLK zapewniała wtedy, że opóźnienia nie były duże, a sprawą zajmują się już służby, m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straż Ochrony Kolei, policja oraz przewoźnicy.
W sobotę w identycznych okolicznościach przymusowo zatrzymać musiały się chociażby trzy pociągi osobowe w pobliżu Gdyni (woj. pomorskie). Tego samego dnia nieuprawniony sygnał radio-stop wyhamował pociąg towarowy jadący między Białogardem a Runowem Pomorskim (woj. zachodniopomorskie). Z kolei w piątek wieczorem z powodu nadawania sygnałów radio-stop za pomocą radiotelefonu w województwie zachodniopomorskim doszło do opóźnienia blisko 20 pociągów, a przez dwie godziny - jak informowało PKP PLK w opublikowanym komunikacie - całkowicie wstrzymano ruch towarowy.
Już po zatrzymaniu mężczyzn doszło do kolejnych incydentów związanych z nadaniem sygnału radio-stop.
Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24