Odłowiona na początku marca wilczyca, która chodziła po ulicach Białowieży, ma trafić do ośrodka rehabilitacji niedaleko Koszalina. Fundacja prowadząca ten ośrodek zebrała już kwotę potrzebną między innymi do budowy wybiegu i zamontowania monitoringu.
- Obserwując to zwierzę, jesteśmy na 99 procent pewni, że było ono wychowywane wśród ludzi. W zagrodzie, w której obecnie przebywa, zachowuje się spokojnie. Tak jakby było to dla niej naturalne środowisko. Głównie siedzi, a gdy ktoś do niej podchodzi, zaczyna poruszać się wzdłuż ogrodzenia – mówi prof. Krzysztof Schmidt, zastępca dyrektora Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
Chodzi o wilczycę, która w ostatnich miesiącach coraz częściej pojawiała się na ulicach Białowieży. Przeskakiwała przez ogrodzenia i zagryzała psy. Nie bała się ludzi. Jedna z mieszkanek wysłała do urzędu gminy film, na którym widać drapieżnika, który wcześniej podążał za dziećmi prowadzącymi psa na smyczy.
"Znów się przekonujemy, że to człowiek generuje problemy, a nie wilk"
Wójt dostał zgodę na odłowienie wilczycy i prosił mieszkańców o informację, gdyby zauważyli drapieżnika. W środę (3 marca) dyrektor wspomnianego instytutu prof. Rafał Kowalczyk dokonał odłowu. Strzelił do wilczycy z broni pneumatycznej załadowanej strzykawkami ze środkiem usypiającym.
Naukowcy już od kilku miesięcy - m.in. z wykorzystaniem fotopułapek - monitorowali drapieżnika. Wiedzieli więc orientacyjnie, gdzie i kiedy się pojawia. W środę rano wilczyca przyszła do Parku Pałacowego w Białowieży.
- Pokazuje to, że w tych najbardziej nagłośnionych przypadkach wilków podchodzących do siedzib ludzkich możemy mieć do czynienia ze zwierzętami, które były wcześniej hodowane przez człowieka, a później wypuszczone. Stąd też znów się przekonujemy, że to człowiek generuje problemy, a nie wilk – podkreśla prof. Krzysztof Schmidt.
"Spędzi resztę życia w niewoli, ale nie będzie to dużym problemem"
Ma nadzieję, że białowieska wilczyca wyznaczy nowy trend i stanie się symbolem pokazującym, że sytuacje konfliktowe z tym drapieżnikiem można rozwiązywać w sposób nieinwazyjny.
- Ten wilk spędzi na pewno resztę życia w niewoli, ponieważ jest przyzwyczajony do ludzi i gdyby został wypuszczony na wolność, z pewnością generowałby nowe problemy. Akurat dla tego zwierzęcia nie jest to nic nowego, więc nie będzie to dla niego dużym problemem – mówi profesor.
Gmina jest na etapie uzyskiwania zgód na przewóz
Wilczyca umieszczona została w lokalnym ośrodku rehabilitacji, jednak od razu było jasne, że raczej tam nie zostanie. Choć początkowo zakładano, że trafi do ośrodka rehabilitacji zwierząt w Napromku na terenie Nadleśnictwa Olsztynek, to ostatecznie nadleśnictwo odmówiło.
- Zwierzę trafi więc do prowadzonego przez organizację pozarządową ośrodka w okolicach Koszalina. Jesteśmy na etapie uzyskiwania zgód na przewóz. Muszą je wydać Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska ze wszystkich województw, przez które będzie przejeżdżał transport – mówi Albert Litwinowicz, wójt Białowieży.
770 darczyńców wpłaciło ponad 54 tysiące złotych
Wspomniany ośrodek prowadzony jest przez Fundację dla Dzikich Zwierząt "Larus". To ona rozpoczęła zresztą - we współpracy z Instytutem Biologii Ssaków PAN, Stowarzyszeniem dla Natury Wilk oraz urzędem gminy Białowieża - internetową zbiórkę. Chodzi m.in. o budowę wybiegu i zamontowanie monitoringu. Wilczyca musi być też wysterylizowana.
- Zainteresowanie przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Potrzebowaliśmy 50 tysięcy złotych. Kwota ta została przekroczona w czwartek, 11 marca. Nie zakończyliśmy jednak zbiórki, bo zawsze z szacowaniem kosztów jest tak, że lepiej mieć lekki naddatek. Na pewno te pieniądze nie przepadną i zostaną przeznaczone na rzecz Gudrun, bo tak wilczyca została nazwana – mówi Katarzyna Lefner, prezes fundacji.
Obecnie prawie 770 darczyńców wpłaciło ponad 54 tys. zł. Choć w internecie jest informacja, że zbiórka potrwa jeszcze 12 dni, ma być zakończona zaraz po weekendzie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: YouTube/ Instytut Biologii Ssaków PAN/ prof. Rafał Kowalczyk