Na terenie dawnego zespołu zamkowego Radziwiłłów w Białej Podlaskiej (województwo lubelskie) zakończyły się prace archeologiczne. Oprócz porcelany i fajansu wytwarzanego w tamtejszej farfurni, odkryto też fragment armaty – tak zwanej wiwatówki - a także szklane granaty z XVII oraz przełomu XVII i XVIII wieku.
- Przez dłuższy czas zastanawialiśmy się, do czego te szklane kule służyły. Myśleliśmy, że może do oświetlania dziedzińca, bo w jednej z nich widać było w środku jakiś knot. Może więc po wlaniu tam oliwy, kule pełniły rolę swego rodzaju żarówek. To były jednak tylko przypuszczenia. Przełom nastąpił, gdy jeden z kolegów historyków wysłał mi zdjęcia z wystawy w Wiedniu. Tamtejsze kule były takie same jak nasze. Zagadka się rozwiązała – opowiada Mieczysław Bienia z Muzeum Południowego Podlasia, który nadzorował prace archeologiczne na terenie dawnego zespołu zamkowego Radziwiłłów w Białej Podlaskiej.
Okazało się, że tajemnicze szklane kule to granaty ręczne. – Rzucane były z różnego rodzaju fortyfikacji i wałów. Wewnątrz umieszczony był proch. Po podpaleniu lontu, "butelka" taka wybuchała, a odłamki szkła kiereszowały ciała przeciwników – mówi archeolog.
Wewnątrz granatów nie było już prochu
Znaleziono 15 całych granatów i sporo opalonego szkła, z tych granatów, które swego czasu wybuchły.
– W tych piętnastu, które przetrwały do naszych czasów, nie ma prochu. Albo go nie załadowano, albo się wysypał. Być może przez te wszystkie lata wywietrzał. Granaty pochodzą głównie z XVII oraz przełomu XVII i XVIII wieku – opowiada nasz rozmówca.
Armata służyła do wiwatowania
W ramach prac archeologicznych odkryto też fragment, niezwykle bogato zdobionej, armaty. Tak zwanej wiwatówki. – Jak sama nazwa wskazuje, armata ta była używana do wiwatowania. Chodziło o efekt, jaki współcześnie dają fajerwerki. Taka wiwatówka była niewielka. Miała tylko jakiś metr długości. Siła rażenia była więc mała, choć oczywiście również w takich armatach używano prochu – zaznacza nasz rozmówca.
Fragment wiwatówki będzie można już wkrótce oglądać na wystawie w Muzeum Południowego Podlasia. Na razie trafiły tam granaty oraz – odkryte również na tym terenie - porcelana i fajans, które wytwarzane były w tamtejszej farfurni. Ta, choć działała zaledwie kilkanaście lat, znana była w całej XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej.
Najcenniejsze odkrycia - fragmenty ceramiki
Mieczysław Bienia mówił nam na początku czerwca, że odkryte fragmenty ceramiki dały w końcu odpowiedź, jak wyglądały produkty bialskiej farfurni. A historycy spierali się o to od wielu lat.
- Na przykład w Muzeum Narodowym w Krakowie można znaleźć naczynia sygnowane literką "B". Ci, którzy twierdzili, że tak oznaczano wyroby wytwarzane przez fabrykę porcelany mieszczącą się w czasach króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w warszawskim Belwederze, mieli rację. Teraz wiemy o tym na pewno, bo na wykopanych przez nas naczyniach - a były to dwa talerze, czarka w kształcie muszli i filiżanka - znaleźliśmy inne sygnatury. Widzimy na nich co prawda literką "B", ale inną niż ta z krakowskiego muzeum. Mamy też literkę "A" , która przypomina też rysunek cyrkla przywodzącego na myśl późniejszy symbol wolnomularstwa – tłumaczył w czerwcu Mieczysław Bienia.
Obecnie wszystkie prace ziemne zostały już zakończone, a odkryte fragmenty fundamentów zakopane. – W planach jest jednak ponowne ich odkopanie, przykrycie całego terenu szkłem i pokazywanie zwiedzającym – zaznacza nasz rozmówca.
Świetność rezydencji trwała do 1764 roku
Dzieje zespołu pałacowego sięgają 1622 roku. Budowę zainicjował był późniejszy marszałek wielki litewski Aleksander Ludwik Radziwiłł. Rozbudowy prowadzone przez jego następców sprawiły, że powstała tu jedna z największych rezydencji magnackich w XVII-wiecznej Rzeczypospolitej. Świetność trwała do 1764 roku, kiedy to podczas wojny domowej, jaka wybuchła w czasie bezkrólewia po śmierci króla Augusta III Sasa, dobra radziwiłłowskie zostały najechane przez oddziały starosty Jana Mikołaja Chodkiewicza.
W 1883 roku - częściowo zrujnowany, a wcześniej przez Radziwiłłów sprzedany - pałac został rozebrany. Do naszych czasów przetrwało jednak sporo elementów dawnego zespołu, między innymi brama wjazdowa, wieża, oficyny czy kaplica zamkowa.
Prace archeologiczne prowadzone były na terenie, na którym stał zamek. A konkretnie w obrębie dawnych kuchni pałacowych oraz części gospodarczej, w której mieściła się podziemna lodownia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mieczysław Bienia/ Muzeum Południowego Podlasia