Przed remizą strażaków-ochotników z jednej z dzielnic Augustowa (województwo podlaskie) ktoś zaparkował auto wzdłuż wyjazdu z garażu. W razie pożaru oba wozy strażackie nie mogłyby wziąć udziału w akcji. Kierowca wrócił do auta po około sześciu godzinach.
"Właściciel tej srebrnej strzały otrzymuje od strażaków tytuł "Kierowiec Roku" - w kategorii parkowanie" – taki wpis pojawił się na profilu facebookowym Ochotniczej Straży Pożarnej Augustów-Lipowiec.
Przed remizą tej jednostki ktoś w sobotę (19 czerwca) zaparkował mercedesa. I to w taki sposób, że auto zablokowało wyjazd dla obu wozów strażackich.
"Z czymś takim spotkaliśmy się po raz pierwszy"
- Zdarzało się, że zastawiono nam wejście do siedziby, ale z czymś takim spotkaliśmy się po raz pierwszy. Próbowaliśmy szukać kierowcy, ale nie przynosiło to skutku. Wezwany na miejsce policjant wypisał mandat i włożył go za wycieraczkę - mówi Zbysław Kurczyński, prezes wspomnianej OSP.
Druhowie natychmiast powiadomili Państwową Straż Pożarną, że w razie pożaru ich pojazdy nie będą mogły brać udział w akcji. – Chcieliśmy wezwać firmę, która odholowałaby mercedesa na koszt właściciela. Okazało się jednak, że nie można tego zrobić, jeśli przy remizie nie jest ustawiony znak zakazu parkowania. Zgodnie z przepisami, naklejki które powiesiliśmy na drzwiach nie wystarczą. Rozpoczynamy właśnie starania o ustawienie znaku, żeby już nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzyła – opowiada prezes.
"Sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, że zastawił nam wyjazd"
Kierowca wrócił do mercedesa po około sześciu godzinach.
– Sprawiał wrażenie, jakby nie wiedział, że zastawił nam wyjazd. Całe szczęście, że akurat nic się nie paliło i nie musieliśmy nigdzie wyjeżdżać. Inaczej byłoby gdyby auto zostało tak zaparkowane następnego dnia, kiedy zostaliśmy rano wezwani do walki z pożarem w Puszczy Augustowskiej - zaznacza nasz rozmówca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Augustów-Lipowiec