Co na wypadek wojny? Brakuje przygotowania, specjalistów i zabezpieczenia lekowego

shutterstock_2193691029
Generał Kukuła: Jesteśmy pokoleniem, które stanie z bronią w ręku w obronie kraju. Wszystko na to wskazuje
Źródło: TVN24
Mniej niż co dziesiąty polski szpital jest przygotowany do pracy w warunkach zagrożeń - wynika z raportu opracowanego przez Wojskowy Instytut Medyczny, Rynek Zdrowia i WNP Economic Trends. Okazuje się też, że w kraju brakuje lekarzy przygotowanych do pracy w obliczu konfliktu zbrojnego, a produkcja leków jest praktycznie uzależniona od importu z krajów azjatyckich. Co to oznacza w obliczu poważnego kryzysu?

Opublikowany dziś raport "Bezpieczni w czasie kryzysu. Jak zadbać o zdrowie obywateli i żołnierzy, kiedy świat się chwieje?" zawiera m.in. wnioski i rekomendacje dotyczące integracji zasobów wojskowych i cywilnych, szkoleń, inwestycji, produkcji substancji czynnych i leków.

OGLĄDAJ: Grozi nam globalny konflikt? "W 2027 roku Europa nie będzie w stanie sama się obronić"
pc

Grozi nam globalny konflikt? "W 2027 roku Europa nie będzie w stanie sama się obronić"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji

Szpitale nieprzygotowane, lekarze też

Z raportu wynika, że w Polsce są 1193 szpitale, w tym ok. 300 podmiotów publicznych o znaczeniu strategicznym, jednak tylko 8 proc. z nich ma pełne zaplecze do działania w warunkach zagrożeń chemicznych, biologicznych, radiacyjnych, nuklearnych (CBRN). "Tylko 5 województw posiada szpitale z realnie funkcjonującym systemem dekontaminacji (usuwanie drobnoustrojów - PAP) i izolacji epidemiologicznej" - podkreślono.

Wojsko ma 1,8 tys. żołnierzy służb medycznych, w tym poniżej 500 lekarzy z przygotowaniem do działań w warunkach kryzysu militarnego lub sanitarnego. "Braki kadrowe są szczególnie dotkliwe w obszarach medycyny ratunkowej i chorób zakaźnych - np. ponad 30 proc. etatów w oddziałach zakaźnych pozostaje nieobsadzonych" - podkreślono w raporcie.

Problem braków kadrowych wśród medyków w publicznej ochronie zdrowia jest jednak znacznie szerszy i zdecydowanie wykracza poza medycynę pola walki. "Polska ma 2,4 lekarza na 1000 mieszkańców i 5,2 pielęgniarki, co plasuje nas poniżej średniej UE (3,9 lekarza i 8,3 pielęgniarki)" - zaznaczają autorzy.

Produkcja leków uzależniona od Azji

Według raportu, Polska posiada ponad 100 zakładów farmaceutycznych, ale tylko kilkanaście wytwarza API (substancje czynne). "Brakuje mechanizmów priorytetowego dostępu do leków krytycznych w warunkach zagrożenia - nie istnieje pełna lista leków strategicznych z gwarancją krajowej produkcji lub rezerw" - zauważyli autorzy raportu.

W analizie czytamy, że ponad 70 proc. leków refundowanych w Polsce zawiera substancje czynne importowane z Azji. "Brakuje zintegrowanego systemu dystrybucji zasobów między szpitalami cywilnymi a wojskowymi, co było widoczne m.in. podczas pandemii i kryzysu uchodźczego" - zaznaczono w raporcie.

Na problem związany z brakiem suwerenności lekowej podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w maju zwracał uwagę gen. broni Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego. - Suwerenność lekowa Polski wynosi 32 procent, co oznacza, że w razie kryzysu jesteśmy w stanie zabezpieczyć 32 procent potrzeb swoich obywateli. Francja, Niemcy czy Włochy zabezpieczają je w ponad 100 procentach - mówił.

Autorzy raportu zaznaczyli, że w kryzysie COVID-19 tylko 37 proc. szpitali miało zapasy leków i środków ochrony osobistej na ponad 14 dni działania, a norma NATO to 30 dni.

Strategiczne decyzje w dwóch resortach

W dokumencie podkreślono, że za strategiczne zarządzanie systemem zabezpieczenia medycznego odpowiadają Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Obrony Narodowej, które współpracują w ramach międzyresortowych zespołów kryzysowych.

W sytuacjach nadzwyczajnych aktywowane są sztaby kryzysowe, z udziałem przedstawicieli rządu, wojskowych służb zdrowia, wojewodów i dyrektorów szpitali. Zaznaczono, że kluczowe decyzje dotyczące alokacji zasobów, ewakuacji medycznej, uruchamiania rezerw strategicznych czy wprowadzania nadzwyczajnych procedur podejmowane są na podstawie analiz ryzyka oraz bieżącej oceny sytuacji epidemiologicznej i operacyjnej.

Czytaj także: