Kiedy ekostrażnicy odbierali Reksia włascicielowi, ten nie miał nawet siły wyjść z budy. Zagłodzony i zaniedbany pies, umarł miesiąc po interwencji. Akt oskarżenia przeciw właścicielowi trafił juz do sądu.
Do Sądu Rejonowego w Kłodzku wpłynął akt oskarżenia przeciwko Markowi S. Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi mu kara grzywny, a nawet rok więzienia.
"Nie miał siły wyjść z budy"
Sprawa wyszła na jaw pod koniec czerwca. Działacze ze Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż interweniowali w małej miejscowości w okolicach Kłodzka. Otrzymali zgłoszenie, że na jednej z posesji znajduje się skrajnie wycieńczony pies.
- Reksio był zagłodzony, potwornie zaniedbany, z nigdy nieleczona chorobą skóry. Gdy przyjechaliśmy po niego, nie miał siły sam wyjść z budy. Obok stały garnki z czymś, co kiedyś musiało być chlebem namoczonym wodą i stało mazistą, śmierdzącą papką - relacjonowała Patrycja Starosta, rzeczniczka Ekostraży.
Sąsiedzi mieli stwierdzić, że pies był tak traktowany przez cztery lata.
Reksio nie przeżył
Reksio musiał przejść szereg zabiegów medycznych. - Nawadnialiśmy go podskórnie, ostrożnie żywiliśmy i poddaliśmy licznym zabiegom pielęgnacyjnym skóry. Pierwszą noc przespał spokojnie, z delikatnością i jakby niedowierzaniem przyjmuje pierwsze prawdziwe posiłki. Nawet zdarzało mu się zamerdać ogonem - opowiadała Starosta.
Mimo troskliwej opieki pies zdechł miesiąc po interwencji. - Nie cierpiał, po prostu stwierdził chyba, że to już jego czas. Od dwóch dni nie chciał już ani jeść ani pić, nie wstawał. Nie pomogły codzienne wizyty u weterynarza, Reksio był już staruszkiem i wycieńczony organizm nie znalazł w sobie tyle siły, by dalej walczyć - mówiła ekostrażniczka.
Autor: gdem/b / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Ekostraż Wrocław