Dwudziestu trzech oskarżonych narodowców, którzy rok temu zakłócili wykład prof. Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, usłyszy w poniedziałek wyrok. Ich koledzy zapowiadają: "Będziemy przed sądem, żeby ich wesprzeć".
- Odpowiedzą za buczenie, gwizdanie i wykrzykiwanie różnych haseł. Właśnie w ten sposób zakłócili ład i porządek publiczny - informują pracownicy sądu rejonowego we Wrocławiu.
Ogłoszenie wyroku w sprawie narodowców, którzy rok temu zakłócili wystąpienie filozofa prof. Zygmunta Baumana, wykrzykując: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", ma odbyć się w poniedziałek o godz. 11.00.
Dwudziestu trzem oskarżonym narodowcom grozi kara aresztu, więzienia lub grzywny.
NOP: "Ten proces to teatr absurdu"
Na tę samą godzinę swoją wizytę w sądzie zaplanowali koledzy dwudziestu trzech oskarżonych mężczyzn. - Zapraszamy na kolejną odsłonę teatru absurdu - mówi Paweł Naskręt z Narodowego Odrodzenia Polski. - Tak, jak byliśmy wesprzeć obwinionych o wykroczenie podczas pierwszej rozprawy, tak i będziemy podczas ogłaszania wyroku - zapowiada.
Sprawa narodowców przed sądem ruszyła zaledwie dwa miesiące temu. W kwietniu odbyły się przesłuchania, na których oskarżeni zeznali, że protest na wykładzie nie był ich zdaniem chuligańskim wybrykiem, ale obywatelskim obowiązkiem.
- Musiałem wyrazić swoje oburzenie wobec zapraszania do Wrocławia stalinowskiego zbrodniarza - tak o prof. Baumanie powiedział jeden z obwinionych - To obywatelski obowiązek, a nie chuligański wybryk - dodał.
Żaden z dwudziestu trzech oskarżonych nie przyznał się do winy.
Świadkiem prezydent Wrocławia
W sprawie zeznawał również prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Wszystko dlatego, że sam był na przerwanym wykładzie prof. Baumana. 22 czerwca miał oficjalnie powitać filozofa na Uniwersytecie Wrocławskim. Właśnie wtedy na salę wtargnęło kilkudziesięciu mężczyzn w koszulkach Śląska Wrocław.
Na kilkanaście minut zdominowali salę, krzycząc między innymi: "Precz z komuną". Interweniować musiała policja, która bezpośrednio po incydencie zatrzymała piętnastu narodowców.
Po zajściu na wykładzie, przez stolicę Dolnego Śląska przelała się fala oburzenia. O przerwanym wystąpieniu Baumana i zachowaniu chuliganów było głośno w całej Polsce. Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, zaapelował do ministra spraw wewnętrznych o pomoc w walce z grupami nacjonalistycznymi.
– Nic nie usprawiedliwia chamstwa nacjonalistycznego. Z hołotą i chuliganami trzeba uporać się całkowicie jednoznacznie. Nie będę tolerował nacjonalistycznej hołoty we Wrocławiu – mówił Dutkiewicz.
"Nic wielkiego się nie stało"
Z kolei według przedstawicieli NOP nie stało się nic wielkiego, a cała akcja została przeprowadzona z klasą i kulturą. - Skoro Dutkiewicz zaprasza sobie donosicieli, to niech się nie dziwi, że tak zareagowaliśmy. To jest tak, jakby do Izraela przyjechał esesman. Uważam, że cała akcja i tak została przeprowadzona w kulturalny sposób. Zatrzymano 11 osób, cóż - nasza walka wymaga poświęceń - powiedział po wykładzie w rozmowie z tvn24.pl Dawid Gaszyński, były rzecznik Narodowego Odrodzenia Polski we Wrocławiu.
Autor: bieru/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław