Jedna osoba nie żyje, a jedna jest ranna - to bilans wypadku do jakiego doszło w Miłkowie (Dolnośląskie). Mercedes kierowany przez obywatela Niemiec wpadł do rzeki. Przyczyny i okoliczności zdarzenia badają policja i prokuratura.
Do wypadku doszło w niedzielę, kilka minut przed północą. Samochód jechał z Karpacza w kierunku Jeleniej Góry. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że 41-letni obywatel Niemiec, który podróżował z 43-letnią pasażerką z nieustalonych przyczyn zjechał na pas zieleni, a następnie wpadł do koryta rzeki - informuje podinsp. Edyta Bagrowska z policji w Jeleniej Górze.
On nie żyje, ona trafiła do szpitala
Jak mówi st. asp. Krzysztof Zakrzewski z jeleniogórskiej straży pożarnej, gdy strażacy pojawili się na miejscu kierowca był uwięziony w pojeździe. Pasażerka została wyciągnięta z samochodu przez świadków.
- Strażacy musieli zbudować zejście do rzeki, by dostać się do wraku pojazdu. Udało się wyciągnąć mężczyznę i psa, który także przebywał w samochodzie - informuje Zakrzewski. I dodaje, że kierowca nie wykazywał funkcji życiowych. Mężczyzna został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Jego reanimacja nie przyniosła skutku. Stwierdzono zgon 41-latka.
Pasażerka - z licznymi obrażeniami - została przewieziona do szpitala.
Na miejscu byli straż pożarna, pogotowie ratunkowe, policja i prokurator. - Wyjaśniamy wszystkie okoliczności i przyczyny tego tragicznego zdarzenia - podkreśla Bagrowska.
Do wypadku doszło w Miłkowie:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Pawlukiewicz