Policjanci z Nysy (woj. opolskie) pod nadzorem prokuratury prowadzą dochodzenie w sprawie wypadku, do jakiego doszło podczas orszaku Trzech Króli. 6 stycznia spłoszony koń wpadł w tłum i stratował 4-letnią dziewczynkę. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Dziecko wróciło już do domu.
Do wypadku przed bazyliką w Nysie doszło 6 stycznia. Przed kościołem zebrał się tłum ludzi obserwujący przemarsz orszaku Trzech Króli. Jeden z koni, prawdopodobnie w wyniku gwałtownego hałasu, spłoszył się. Wywrócił osobę, która go prowadziła, zrzucił jeźdźca i poturbował 4-letnią dziewczynkę.
Będą sprawdzać, czy nie było błędów organizacyjnych
- Komenda Powiatowa Policji w Nysie, pod nadzorem prokuratury, wszczęła postępowanie w sprawie wypadku, do jakiego doszło podczas orszaku Trzech Króli. Prowadzimy je pod kątem bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo nieokreślonej liczby ludzi. Jest to zagrożone karą do 3 lat więzienia - mówi Bolesław Wierzbicki, prokurator rejonowy z Nysy.
Śledczy będą sprawdzać, czy organizatorzy dopełnili procedur związanych z organizacją pochodu i czy zapewnili bezpieczeństwo uczestników pochodu oraz widzów, którzy zgromadzili się na trasie przemarszu.
- Musimy ustalić, czy właściwie zabezpieczono trasę pochodu. Będziemy przesłuchiwać licznych świadków - informuje prokurator. Na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś. Nikt nie usłyszał zarzutów.
Postępowanie przygotowawcze może potrwać do marca.
Dziewczynka, która po wypadku trafiła do szpitala w stanie ciężkim, wróciła już do domu.
Do wypadku doszło na placu Katedralnym w Nysie:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska Nysa