Pływanie i kajaki odchodzą w zapomnienie. Czas na Wakeboard i Skimboard, czyli wodne ewolucje oraz widowiskowe upadki.
Woda, rampa i deska. Tylko tyle wystarczy, by latem w mieście poczuć się jak snowboardzista. Nie szusuje się jednak po śniegu, a po wodzie wrocławskiego WakeParku. W sobotę i w niedzielę trwa tam impreza "WrocLove Water!". Każdy może przyjść i spróbować swoich sił.
Zabawa przede wszystkim
Wakeboard, czyli narty wodne i Skimboard, czyli ślizganie się po rampie, dostarczają radości i emocji. Zwłaszcza tym, którzy dopiero zaczynają wodną przygodę. O tym, że warto przekonuje Miroslav, który w ten sposób bawi się już od 20 lat. Co jest najlepsze? - Słońce, adrenalina i piękne kobiety - mówi Słowak i biegnie pokazać co potrafi. Jego salta w powietrzu i skoki na rampie robią wrażenie.
Jak w każdym sporcie, tu również zdarzają się kontujzje. Jednak mało kto się nimi przejmuje, bo najważniejsza jest zabawa. - Przed chwilą mój kolega wybił sobie palec. Co z tego, i tak poszedł się ślizgać na desce - opowiada Marek, który by pojeździć nartami na wodzie, przyjechał aż z Gdańska.
Nie tylko dla zawodowców
- Umiejętności nie są najważniejsze. W tym miejscu każdy znajdzie coś dla siebie. Można odpocząć od zgiełku, a przy okazji aktywnie spędzić czas - zachwala Magdalena Mańkowska z Wakeparku. Coraz więcej osób podziela jej zdanie, bo Wakeboard i Skimboard podbijają Polskę. We Wrocławiu miłośnicy wodnego szaleństwa mają do dyspozycji dwa. Tor, na którym pokazują akrobacje, ciągnie się na długości 193 metrów.
Autor: ansa
Źródło zdjęcia głównego: www.wakeparkwroclaw.pl | Adrian Krawczyk, wspak.pl