Wrocławski Sąd Okręgowy zdecydował, że kluby nocne mają zaprzestać działalności, która naraża dobre imię i renomę stolicy Dolnego Śląska. To oznacza, że pracownice dawnych klubów Cocomo nie mogą więcej namawiać przechodniów na wizyty w lokalach. W klubach nie wolno też sprzedawać alkoholu "po rażąco zawyżonych cenach". Wyrok nie jest prawomocny.
Magistrat chciał, by sąd zakazał pozwanym nieuczciwej konkurencji.
- Sąd uznał, że pozwani dopuścili się naruszenia dobrego imienia i renomy miasta. To były zachowania, które nie tylko naruszały przepisy prawa. Sąd jest pewny, że naruszały ogólnie akceptowalne w społeczeństwie obyczaje i zasady postępowania - mówił sędzia Dariusz Rutkowski.
W ocenie sądu działania pozwanych "podważają wiarygodność i zaufanie do gminy".
Sprawdzą, kto teraz prowadzi kluby nocne
Sędzia nie podzielił jedynie opinii gminy w sprawie odpowiedzialności za akty przemocy wobec klientów klubów. Przypominając śmierć jednego z klientów, który zmarł po uderzeniu przez ochroniarza, sędzia powiedział: to był eksces jednej osoby, ona poniosła odpowiedzialność karną. - Nie było dowodów na to, że pozwani dopuścili się takich działań, które mogą być zakwalifikowane jako pomocnictwo, współsprawstwo albo podżeganie. Takich dowodów nie przeprowadzono - stwierdził sędzia.
Na razie nie wiadomo, jak miasto będzie mogło wyegzekwować decyzję sądu. Wszystko dlatego, że obecnie kluby prowadzone są przez inne firmy. - Służby miejskie będą musiały ustalić, które podmioty teraz prowadzą działalność - przyznał mecenas Jacek Dżedzyk, pełnomocnik miasta. Czy Wrocław czeka kolejny proces? Jak powiedział mecenas, nie jest to wykluczone.
Chcieli zaprzestania nieuczciwej konkurencji
Sądową batalię nocnym klubom władze stolicy Dolnego Śląska postanowiły wytoczyć w listopadzie 2014 r. Właśnie wtedy do Sądu Okręgowego wysłały pozew przeciwko trzem firmom, które kontrolowały dwa nocne kluby w centrum miasta. Chodziło o dwa kluby go-go działające na wrocławskim Rynku, oba dawniej należały do sieci Cocomo. - W złożonym pozwie wnosimy o nakazanie pozwanym zaprzestania czynów nieuczciwej konkurencji m.in. poprzez namawianie przechodniów do korzystania z usług klubów. Żądamy też zaprzestania sprzedaży alkoholu bez wymaganych prawem decyzji zezwalających na ich sprzedaż, które tym klubom zostały cofnięte - mówił w ubiegłym roku Arkadiusz Filipowski, rzecznik wrocławskiego magistratu.
Pełnomocnik magistratu tłumaczył z kolei, że władze miasta zdecydowały się na pozew, ponieważ "zależy im na dobrym wizerunku miasta". - Kluby działają w prywatnych kamienicach. W sposób co najmniej dyskusyjny - tłumaczył wówczas Jacek Dżedzyk.
Sopot był pierwszy
Wrocław to nie jedyne polskie miasto, które postanowiło walczyć z klubami go-go. Jednak jest to pierwsza walka zakończona sukcesem. W marcu tego roku gdański sąd uznał, że pozew przeciwko działalności klubu Cocomo, który złożyły władze Sopotu, był bezzasadny, bo klub zmienił nazwę i pod tą z pozwu już nie istniał. Został w całości oddalony. Czytaj więcej na ten temat
Kluby nocne z którymi w sądzie walczyły władze Wrocławia mieszczą się na Rynku:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24