Sędzia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu jest podejrzewany o kradzież w jednym z marketów ze sprzętem elektronicznym. Miał mieć przy sobie przedmioty o wartości ponad 2 tys. złotych. Władze sądu, po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, zdecydowały o "natychmiastowej przerwie z czynnościach służbowych".
"W dniu 8 lutego 2017 r. Kolegium Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, w związku z uzyskanymi od organów ścigania informacjami na temat (...) zdarzenia z udziałem sędziego Sądu Apelacyjnego podjęło uchwałę o potrzebie natychmiastowego odsunięcia sędziego od obowiązków służbowych" - czytamy w komunikacie SA we Wrocławiu. Następnym krokiem była decyzja prezes sądu o "natychmiastowej przerwie w czynnościach służbowych" do czasu wydania uchwały przez sąd dyscyplinarny. Jednak nie dłużej niż do 8 marca 2017.
Zaprzeczył, że ukradł. Nie będzie mógł orzekać
To oznacza m.in. to, że sędzia nie będzie mógł orzekać. Decyzja to efekt zdarzenia do jakiego doszło w poniedziałek. Jak informowała prokuratura sędzia został wskazany przez pracowników ochrony jako sprawca kradzieży nośników pamięci i "innych drobnych przedmiotów". Sędzia podczas posiedzenia Kolegium Sądu Apelacyjnego zrelacjonował przebieg zdarzenia. Zaprzeczył też, że dokonał kradzieży. A na miejscu sam zwrócił się o wezwanie policji. Sędziowie SA zwrócili się do prokuratury z prośbą o nadesłanie materiałów. Wśród nich był prawdopodobnie zabezpieczony przez śledczych zapis z monitoringu.
Na razie sędzia nie usłyszał zarzutów. Nie został też przesłuchany, bo chroni go immunitet. W sprawie sędziego prokuratorzy wszczęli śledztwo.
Miał oglądać przedmioty, a później odkładać je na miejsce
Z ustaleń onet.pl wynika, że ochroniarze zwrócili uwagę na mężczyznę, który oglądał sprzęt elektroniczny i miał dokładnie przypatrywać się jego zabezpieczeniom. Miał brać różne przedmioty do ręki, a później odkładać je na miejsce. To miało wzbudzić podejrzenia ochroniarzy, którzy zorientowali się na półkach jest sporo pustych opakowań. Pracownicy ochrony podjęli decyzję o sprawdzeniu mężczyzny. Ten przy kasie miał zapłacić tylko za jedną rzecz, a miał mieć przy sobie w sumie 18 przedmiotów. Ich wartość oszacowano na ponad 2 tys. złotych.
Sprawę przejęła Prokuratura Krajowa.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sąd Apelacyjny we Wrocławiu