Mężczyzna, który nagrywał, jak na wrocławskim Rynku wyglądało zatrzymywanie Igora Stachowiaka, został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej dwóch policjantów. Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia uniewinnił Patryka H. Głównym dowodem - wobec sprzecznych zeznań stron - były zapisy z kamer monitoringu miejskiego i filmy nagrane telefonami komórkowymi. Wyrok nie jest prawomocny.
- W ocenie sądu materiał dowodowy nie dał podstaw do przypisania Patrykowi H. odpowiedzialności za żaden z zarzucanych mu czynów - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Kegel. I dodała, że w materiale dowodowym zachodziły rozbieżności pomiędzy zeznaniami świadków, oskarżonego i funkcjonariuszy policji, których nietykalność cielesną miał naruszyć H.
Sprzeczne wersje. Zdecydowały nagrania
Sąd podkreślił, że przy podejmowaniu decyzji oparł się głównie na dowodach obiektywnych, czyli nagraniach z monitoringu miejskiego i filmach zarejestrowanych telefonami komórkowymi. A te "nie pozwoliły na stwierdzenie, że do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji doszło". Sędzia, w ustnym uzasadnieniu wyroku, opisała że tuż przed zatrzymaniem widać jak oskarżony się opiera, cofa się i nie chce być zakuty w kajdanki, ale "stawianie biernego oporu nie jest z całą pewnością naruszeniem nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji".
Sąd wskazał też, że w rozmowach telefonicznych i w poleceniu podjęcia interwencji nie było mowy o naruszeniu nietykalności policjantów. - Dopiero później pojawiła się - wydaje się, że na potrzeby postępowania - kwestia naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy - powiedziała sędzia.
Wyrok nie jest prawomocny. Na ogłoszeniu rozstrzygnięcia nie było oskarżonego mężczyzny.
Prokuratura oskarża o naruszenie nietykalności
Patryk H. był oskarżony o to, że 15 maja 2016 roku na wrocławskim Rynku użył przemocy w stosunku do interweniującego policjanta. Jak dowodziła prokuratura, mężczyzna miał popchnąć policjanta rękami, czym naruszył nietykalność cielesną mundurowego. H. miał także naruszyć nietykalność drugiego z interweniujących wobec Igora Stachowiaka policjantów. Zdaniem śledczych mężczyźnie chodziło o zmuszenie policjantów do zaniechania przeprowadzenia czynności służbowej.
H. - wraz z drugim mężczyzną - telefonami komórkowymi nagrali to, jak wyglądała interwencja policjantów wobec Igora Stachowiaka. Mężczyźni nie kryli się z filmowaniem. Na bieżąco komentowali też poczynania funkcjonariuszy: - Ej! Wy mu musicie komendę wydać, Avengersy! Ej! Nie duś go jeden z drugim! - mówił jeden z mężczyzn, który później został nazwany przez policjantów "reporterem". Tuż po zatrzymaniu Stachowiaka nagrywający znaleźli się na celowniku mundurowych. Najpierw zostali namierzeni przez operatora monitoringu miejskiego, później - po informacji od dyżurnego policji - zatrzymani.
"Zostałem pchnięty, skuty i zabrany do radiowozu"
Zatrzymanych przewieziono do tego samego komisariatu, w którym kilka godzin później zmarł Igor Stachowiak. Jeden z mężczyzn został ukarany mandatem za używanie niecenzuralnych słów. A Patryk H. usłyszał zarzuty.
I choć śledczy twierdzą, że mężczyzna utrudniał interwencję i stawiał opór podczas zatrzymania, to nie potwierdził tego żaden inny świadek, ani też sam oskarżony. - Zatrzymanie polegało na tym, że podeszli do mnie policjanci, zostałem pchnięty, skuty i zabrany do radiowozu. Nie miałem nawet jak zareagować. Nikt mnie nie zapytał, jak się nazywam, nie zostałem wylegitymowany - mówił H. w rozmowie z portalem tvn24.pl.
Śmierć w komisariacie
25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 r. na wrocławskim Rynku. Kilka godzin później mężczyzna nie żył.
Reporter "Superwizjera" dotarł do nagrań i informacji pokazujących, jak wyglądała policyjna interwencja. Na nagraniach z paralizatora widać leżącego na podłodze toalety mężczyznę. Jest skuty kajdankami i rażony paralizatorem.
Policjanci nieprawomocnie skazani
Czterech - byłych już - policjantów oskarżono o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad pozbawionym wolności zatrzymanym. Mężczyznom groziło do 12 lat więzienia.
W czerwcu 2019 roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Starego Miasta skazał Łukasza R., który wobec Stachowiaka użył paralizatora, na dwa lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Trzech pozostałych oskarżonych - Paweł G., Paweł P. i Adam W. - także zostało uznanych za winnych. W więzieniu mają spędzić po dwa lata. Wyrok nie był jednak prawomocny. Do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wpłynęły apelacje.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24