Nie mogą uczestniczyć w imprezach masowych i zgromadzeniach - to dwa z środków zapobiegawczych, jakie zastosowano wobec dwóch mężczyzn, którzy kilka miesięcy temu - po wrocławskim Marszu Równości - mieli zaatakować kobietę. Staną też przed sądem, grozi im nawet 12 lat więzienia.
6 października 2018 roku ulicami Wrocławia przeszedł Marsz Równości. Po jego zakończeniu jedna z uczestniczek manifestacji została zaatakowana.
- Wracaliśmy z Marszu Równości, w którymś momencie poczuliśmy szarpnięcie - opowiadała Anna Kowalczyk-Derlęga, uczestniczka marszu. - Jeden z napastników wyrwał wszystkie nasze flagi, straciliśmy ich sześć oraz baner strajkowy - dodała. Ze spotkania z agresorami wyszła ze stłuczonym łokciem i kolanem.
Trzech podejrzanych
Policjanci rozpoczęli poszukiwania podejrzanych. Najpierw zatrzymali 18-latka. Teraz dwóch kolejnych mężczyzn: 19- i 20-latka. - Mężczyźni zostali zatrzymani na terenie Legnicy, zostali przesłuchani i doprowadzeni do prokuratury. Tam usłyszeli zarzuty - informuje asp. sztab. Łukasz Dutkowiak, rzecznik wrocławskiej policji. I dodaje, że wobec podejrzanych zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze. Zostali nie tylko objęci dozorem policji, ale mają też zakaz wstępu na imprezy masowe. Nie mogą też brać udziału we wszelkiego rodzaju zgromadzeniach.
Mężczyznom może grozić do 12 lat więzienia.
Do napaści na kobietę doszło na ulicy Kościuszki we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24