Prawie czteroletni chłopiec podróżował samotnie autobusem MPK we Wrocławiu. Dziecko przejechało cztery przystanki, nie wzbudzając niczyjej uwagi. Dopiero gdy maluch próbował wysiąść, zareagował kierowca.
Do zdarzenia doszło we Wrocławiu. - Na przystanku chłopiec wysiadł i wsiadł ponownie. Był zupełnie sam i to zwróciło moją uwagę. Zaprowadziłem malucha na przednie siedzenie, wtedy pomoc zaoferowała jedna z pasażerek i wezwaliśmy policję. Musiałem zjechać z trasy. Razem z chłopcem zaczekaliśmy na funkcjonariuszy na przystanku - opowiada pan Ryszard, kierowca MPK Wrocław.
W tym czasie chłopiec był już poszukiwany - jego zaginięcie zostało natychmiast zgłoszone przez zaniepokojonych rodziców.
- Według relacji rodziców, chłopiec bawił się z tatą na boisku. W pewnym momencie uciekła mu piłka. Pobiegł za nią i zniknął za krzakiem. Ojciec dziecka pobiegł za synem od razu. Chłopiec najprawdopodobniej przestraszył się szczekającego psa. Musiał wsiąść do autobusu po tym, jak zniknął tacie z pola widzenia. Zaniepokojeni rodzice natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Zgłosili też samowolne oddalenie się chłopca na policję - informuje aspirant sztabowy Anna Nicer z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Chłopiec jest już bezpieczny i znajduje się pod opieką rodziców.
To nie pierwszy raz, kiedy kierowcy i motorniczowie MPK Wrocław reagują. W tym roku motorniczy zauważył psa, który wsiadł do tramwaju. W ubiegłym roku kierowca autobusu uratował życie chłopca, który zadławił się i zaczął się dusić. Zatrzymał pojazd i ruszył na pomoc dziecku.
Autorka/Autor: SK/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Biuro Prasowe Urzędu Miejskiego Wrocławia