30-letni Krzysztof Mrozek w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu usłyszał diagnozę: bardzo rzadka i złośliwa forma mięsaka. Lekarze musieli działać szybko, bo - jak mówią - pacjentowi groziła śmierć nawet w ciągu doby. Mężczyzna trafił na stół operacyjny i przeszedł pierwszą na Dolnym Śląsku u chorego onkologicznie autotransplantację serca.
- Młody człowiek, z niewielkimi objawami, trafia w czwartek do nas. Robimy badania, w piątek rano mamy diagnozę, że to niezwykle rzadki złośliwy nowotwór. I właściwie chory nie ma żadnych szans - relacjonuje profesor Piotr Ponikowski z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
"Lekarz powiedział, że nie mam wyjścia"
Lekarze przekazali informację 30-letniemu pacjentowi. - Przyszedł lekarz i powiedział, że nie mam wyjścia, że to jest taki zaawansowany stan, że muszę się poddać tej operacji - mówi Krzysztof Mrozek, który przebywa na jednym z oddziałów USK we Wrocławiu.
Operacja, którą przeszedł, to autotransplantacja serca połączona z wycięciem guza. Jej przeprowadzenia podjął się zespół pod kierunkiem dra Romana Przybylskiego, który od 2003 roku przeprowadził w Polsce trzy podobne operacje.
Lekarz: pacjentowi groziła śmierć
- W tym przypadku u pacjenta stwierdziliśmy bardzo rzadką, ale też i bardzo złośliwą formę guza nowotworowego, tak zwanego mięsaka. Wypełnił on już w całości lewą komorę serca i naciekał na żyły płucne - opisuje Przybylski. I dodaje: - Praktycznie lewe płuco u tego pacjenta już nie pracowało, stąd brało się jego osłabienie. Groziła mu śmierć z powodu zatrzymania akcji serca nawet w ciągu najbliższej doby.
Lekarze wyciągnęli serce pacjenta, wycięli guz i materiał nowotworowy z żył płucnych. - Doktor Przybylski usunął serce, usunął guz i wszczepił serce ponownie. Chory był przez kilka godzin bez serca - mówi Ponikowski. W tym czasie 30-latek podłączony był do tak zwanego sztucznego serca.
Jak wyglądała operacja? Wyjaśnia doktor Roman Przybylski
Po zabiegu czuje się dobrze, czeka go chemioterapia
Pacjent kilka dni po zabiegu czuje się dobrze i prawdopodobnie wkrótce opuści szpital. - Mogę już nawet normalnie funkcjonować. Mogę sam chodzić, choć nie jest to szybki chód. Normalne czynności życiowe wykonuję sam, bez niczyjej pomocy - podkreśla Mrozek. Teraz czeka go chemioterapia. Jak przyznają lekarze, właśnie z tego powodu, że stwierdzony u pacjenta guz miał charakter onkologiczny, niemożliwe było przeszczepienie 30-latkowi serca od zmarłego dawcy.
Przeprowadzony przez doktora Romana Przybylskiego zabieg autotransplantacji serca jest pierwszą taką operacją na Dolnym Śląsku i piątym zabiegiem w Polsce. Cztery z nich wykonał właśnie Przybylski, który do niedawna pracował w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Jeden z zabiegów przeprowadzono w Poznaniu.
Operację przeprowadzono w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu:
Mapy dostarcza Targeo.pl
Autor: tam/ks / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu