Najpierw wilki ktoś miał widzieć, później tajemnicze "coś" zagryzło krowy i kozy w okolicach Wałbrzycha, następnie znaleziono odciśnięte w ziemi tropy. W końcu wilk został uchwycony przez fotopułapkę ustawioną w lesie. W tych okolicach tych drapieżników nie było od XIX wieku.
- To sensacja - mówią zgodnie leśnicy. W południowo-zachodniej Polsce wilki można spotkać w Borach Dolnośląskich. Jednak pod Wałbrzychem wilków nie widziano od XIX wieku. - Dla nas to coś nowego - przyznaje Gabriel Grobelny, nadleśniczy Nadleśnictwa Wałbrzych.
Relacje, tropy i zdjęcie
Najpierw do leśników docierały informacje o tym, że ktoś widział watahę. - Tych relacji było kilka. Tak dużo, że uznaliśmy, że coś musi być na rzeczy. Później odnotowaliśmy ślady, aż w końcu basiora udało się uchwycić na jednej z fotopułapek umieszczonych na terenie leśnictwa Mieroszów - relacjonuje Grobelny.
W międzyczasie portal walbrzych24.com zastanawiał się, czy w okolicy Wałbrzycha grasują wilki. Na portalu napisano: "Zagryzione, poszarpane ciała zwierząt hodowlanych odnaleźli niedawno właściciele gospodarstw niedaleko Wałbrzycha. Łupem dzikich zwierząt padły krowy i kozy. Czy sprawcami mogą być wilki?".
Zagadkowe wilki
Wałęsające się wilki widzieli też pracownicy nadleśnictwa. W sumie ma być ich sześć. Basior, wadera i cztery młode. - Nie wiadomo skąd do nas przyszły, ani jak duże terytorium zajmują. Ostatnio miały być widziane w okolicach Łomnicy - przyznaje nadleśniczy. Fotopułapki ustawione są w dwóch miejscach. Dlatego leśnicy mówią o dużym szczęściu. - Idealnie byłoby gdyby udało się je ponownie "trafić", ale to mało prawdopodobne - kwituje mężczyzna.
Basiora uchwyciła fotopułapka umieszczona na terenie leśnictwa Mieroszów:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Nadleśnictwo Wałbrzych