Prokuratorzy z Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) nie dopatrzyli się przestępstwa w działaniu policjantów, którzy zatrzymywali 34-letniego mieszkańca miasta. Mężczyzna zmarł w trakcie interwencji. Okazało się, że był pod silnym działaniem narkotyków. Z decyzją śledczych nie zgadza się rodzina zmarłego.
Do śmierci mężczyzny doszło w sierpniu 2018 roku. Wtedy policjanci z Wałbrzycha otrzymali zgłoszenie o tym, że na jednej ze stacji paliw doszło do kradzieży kanapek. Później kolejne dotyczące niszczenia samochodów przez mężczyznę, którego rysopis odpowiadał temu ze stacji benzynowej. To nie był koniec, bo do funkcjonariuszy zgłosił się mieszkaniec miasta, który poinformował, że został napadnięty przez młodego mężczyznę, który "wyglądał jak diabeł". Napastnik miał działać z "ogromną, ponadprzeciętną siłą".
Problemy z zatrzymaniem
Gdy policjanci namierzyli podejrzewanego, próbowali go zatrzymać. Początkowo bezskutecznie. 34-latek stawiał opór. Policjanci użyli pałki i gazu. W końcu skuli go kajdankami i położyli na brzuchu. To wtedy mężczyzna poczuł się gorzej.
- Zaczął płycej oddychać. Potem zaczął wymiotować. Wtedy rozpięto mu kajdanki i położono go w pozycji bocznej ustalonej. Kiedy przestał oddychać, został obrócony na plecy. Rozpoczęła się resuscytacja - relacjonował sierż. sztab. Marcin Świeży z wałbrzyskiej policji. 34-latka nie udało się jednak uratować.
Przyczyna śmierci: ostra niewydolność serca
Rozpoczęło się prokuratorskie śledztwo, by sprawdzić, czy policjanci przyczynili się do śmierci zatrzymywanego. W trakcie przeszukania mieszkania mężczyzny znaleziono woreczek z białym proszkiem - okazał się być narkotykiem. W trakcie śledztwa między innymi przesłuchano świadków, uzyskano opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej i toksykologiczną. Jak podkreśla prokurator, to właśnie ta ostatnia była bardzo ważna.
- We krwi zmarłego stwierdzono stężenie amfetaminy mieszczące się w zakresie stężeń śmiertelnych dla okazjonalnych biorców. Ponadto z opinii biegłego wynika, że w pozostałym materiale biologicznym - szczególnie w moczu - stwierdzono stężenie amfetaminy wielokrotnie wyższe, co wskazywało na to, że była to osoba zażywająca narkotyki w sposób przewlekły - wyjaśnia Marcin Witkowski, szef Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu. I dodaje, że z opinii lekarza medycyny sądowej wynika z kolei, że przyczyną nagłej i gwałtownej śmierci mężczyzny była ostra niewydolność serca "spowodowana zaburzeniem rytmu jego pracy, do której doszło w wyniku nagłego, intensywnego wysiłku u osoby pod wpływem amfetaminy".
Prokuratura umarza śledztwo, rodzina się odwołuje
Witkowski przyznaje, że u zmarłego stwierdzono obrażenia ciała. Jednak - jak podkreśla - nie one doprowadziły do śmierci 34-latka. Dlatego podjęto decyzję o umorzeniu postępowania. - W naszej ocenie funkcjonariusze nie przekroczyli uprawnień i działali zgodnie z obowiązującym prawem. Śledztwo zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego - mówi prokurator.
Od decyzji śledczych przysługuje zażalenie. Wiadomo, że takie zostało już złożone.
Do zdarzenia doszło w Wałbrzychu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, wroclaw.wyborcza.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock