Spanikowane zwierzę i walka strażaków, by pomóc uwięzionej w wąskim, betonowym kanale samochodowym źrebnej klaczy. Jej właścicielka była pijana. Akcja wyciągania konia trwała pięć godzin. Teraz przebywa pod opieką w stadninie. - To cud, że przeżyła - mówi kobieta, która opiekuje się klaczą.
Mieszkanka Wałbrzycha wsiadła na konia i pojechała do znajomego. Na swojej klaczy przejechała kilka kilometrów. Było gorąco. Znajomy pozwolił wprowadzić zwierzę do budynku, by nie stało w pełnym słońcu. Nie miał jednak stajni. Dlatego źrebną klacz zamknięto w garażu. - Zwierzę najpierw jedną nogą wpadło do kanału, a gdy próbowano je wyciągnąć pod koniem zarwała się reszta desek - relacjonuje nadkom. Magdalena Korościk z wałbrzyskiej policji.
Wycięli dziurę w dachu, by wyciągnąć klacz
Około godziny 17 strażacy dostali zgłoszenie o uwięzionym zwierzęciu. Klacz utknęła w kanale samochodowym o głębokości 1,5 metra.
- Pięć zastępów straży pożarnej, czyli 20 strażaków, pracowało nad wyciągnięciem zwierzęcia. Zapadła decyzja o użyciu dźwigu, ale do tego trzeba było wyciąć dziurę w stropie garażu. Weterynarz uspokajała zdenerwowane zwierzę - opowiada o akcji kpt. Tomasz Kwiatkowski z wałbrzyskiej straży pożarnej. W akcji pomagała też osoba zajmująca się stadniną koni.
Pijana właścicielka
Klacz została podwiązana na specjalnych pasach i wyciągnięta na powierzchnię.
Okazuje się, że właścicielka zwierzęcia była pijana. - W takim stanie poruszała się drogą publiczną, a tak robić nie wolno. Miała 1,7 promila alkoholu w organizmie. Grozi jej mandat w wysokości do 500 złotych - kwituje Korościk.
"To cud, że przeżyła"
Koń został przewieziony do pobliskiej stadniny. Tam ma dojść do siebie. - To, że przeżyła można nazwać cudem. Leżała w betonowym, wąskim kanale. Próbując się wydostać, uderzała głową o beton. Strażacy zabezpieczyli głowę gumowymi chodnikami, ja podłożyłam kurtkę - mówi Elżbieta Zabagło-Pawłowicz, właścicielka Stadniny Koni Stary Julianów. I podkreśla: strażacy robili więcej, niż mogli, by jej pomóc. Akcję wspierali też okoliczni mieszkańcy. 9-letnia czekoladowo-kasztanowata drobna klacz była wyczerpana.
Weterynarz i pani Elżbieta opatrzyły rany zwierzęcia. Podano mu też antybiotyki. - Cały czas jest pod nadzorem. Na razie nie jesteśmy w stanie ocenić spustoszenia, jakie to zdarzenie wyrządziło w jej organizmie. Nie wiadomo, co ze źrebakiem. Jeśli przeżyje, będziemy mogli mówić o podwójnym cudzie - przyznaje właścicielka stadniny. Jej zdaniem właścicielka konia nie mogła nie zauważyć kanału, do którego wpadło zwierzę.
Do zdarzenia doszło w Wałbrzychu:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: PSP Wałbrzych