W labiryncie strefy kibica

Ogrodzenie przeszkadza nei tylko turystom, ale również właścicielom okolicznych lokali. Zwiedzający zamiast trafiać do restauracji mogą trafić np. w ślepą uliczkę przy Katedrze.
W gąszczu wrocławskiej strefy kibica
Źródło: TVN 24 Wrocław | Arkadiusz Kowalik
Rynek zmienił się w labirynt, w którym gubią się nie tylko kibice, lecz także mieszkańcy miasta. Zablokowane jest przejście miedzy Pocztą Polską i Feniksem. Podobnie jest na rogu Św. Mikołaja i Odrzańskiej, gdzie bardzo łatwo wejść w ślepą uliczkę przy kościele Garnizonowym. Żeby dojść np. do Piwnicy Świdnickiej, trzeba obejść niemal całą strefę kibica.

- Niestety, ludzie nie wiedzą, że można tu wejść – martwi się Maciej Klóska, kierownik Spiżu, który znajduje się w rynku. – Normalnie w dni świąteczne mamy pełny ogródek, teraz jest pusto. Trafią tylko Ci, którzy znają i lubią nasze piwo.

Szczelnie obudowana strefa kibica skutecznie odgradza wiele lokali od klientów. W najgorszej sytuacji są te umieszczone pod samym ratuszem, takie jak Piwnica Świdnicka, Spiż czy restauracja Pod Papugami.

Kwiaciarki odcięte

Problemy z poruszaniem się po Wrocławiu potwierdzają spacerujący turyści. Wielu nie ma pod ręką mapy, a znaki prowadzą tylko do jednego miejsca - do strefy kibica. - Brakuje oznakowania, trafiliśmy tutaj dlatego, że akurat zauważyliśmy idących w tę stronę ludzi – skarży się zwiedzająca rynek Irena z Poznania, którą spotkaliśmy pod ratuszem.

Niewiele lepiej jest na placu Solnym. Wejście do kwiaciarni, będących wizytówką tego miejsca, możliwe jest tylko od jednej strony. Samych stoisk praktycznie nie widać. Z trzech stron otacza je ogrodzenie strefy.

- Jeśli chodzi o handel, czy nawet toalety, to jest porażka. Musimy chodzić do pobliskich restauracji, bo miejskie toalety są teraz w strefie kibica – narzeka kwiaciarka Beata. – Wysprzedaję kwiaty i zamykam do końca Euro - kwituje.

Restauracja płatna z góry

Przedsiębiorcy próbują odrobić straty. Kontrowersyjny sposób znalazła jedna z włoskich restauracji w rynku. By zniechęcić osoby kupujące tylko jedno piwo, zmusza klientów, by... płacili z góry 50 złotych.

Inny lokal - Czeski Film - stawia na swoje powinowactwo z naszymi grupowymi rywalami. Wejście do lokalu zdobią liczne polskie i czeskie flagi. Frekwencja? Do tej pory nie najgorsza.

Naokoło po zakupy

Ale plątanina płotów i korytarzy daje się we znaki nie tylko turystom. Błądzą także mieszkańcy. Żeby zapłacić rachunki na poczcie i zrobić zakupy, musimy obejść pół ul. Świdnickiej, odcinek Oławskiej i dopiero wtedy wejść do Domu Handlowego Feniks.

To jednak nic w porównaniu z sytuacją na ul. Odrzańskiej i św. Mikołaja. Tam uliczka prowadzi do jednego z wejść przy Kościele Garnizonowym. Aby przejść dalej, musimy pokonać kolejną trasę dookoła.

Autor: balu/roody//mz / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: