W głowę Laury wbiły się widły. Lekarze dawali dziewczynce jeden procent szans na przeżycie. Po ponad roku od wypadku i długotrwałej rehabilitacji 7-latka funkcjonuje niemal normalnie. Choć jeszcze nie staje na własnych nogach. - Poprawa jest spektakularna - przyznają zgodnie lekarze. Dziewczynka nie pamięta tragicznego wypadku.
Do wypadku doszło w czerwcu 2016 roku. 6-letnia wówczas Laura bawiła się z grupką dzieci na dworze. Tuż obok swojego domu. Jej mama do środka weszła tylko na chwilę. Ta chwila wystarczyła, by doszło do tragedii. - Nie wiemy, co się dokładnie wydarzyło. Podejrzewaliśmy, że widły wbiły się oczodołem. Ominęły prawe oczko, ale uszkodziły mózg - mówiła w ubiegłym roku Monika Kopacz, mama dziewczynki.
Jeden procent szans na przeżycie
Laura najpierw trafiła do szpitala w Legnicy. Tam usunięto jej fragment kości czaszki. Po operacji ratującej życie zapadła decyzja: dziecko trzeba przetransportować do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Stan Laury był bardzo ciężki. Ważny był czas, bo w wyniku urazu narastał obrzęk mózgu. Medycy mówili o tym, że dziewczynka ma zaledwie jeden procent szans na przeżycie.
Dzięki lekarzom z USK stan Laury się poprawiał. Postępy były widoczne każdego dnia. Lekarze i rodzice obserwowali jak 6-latka wodziła wzrokiem za zabawką. Cieszyli się, bo to oznaczało, że mała widzi. Gdy mama Laury była obok, dziewczynka się uśmiechała. To też było dobrym znakiem.
"To jest absolutnie niebywałe"
Jednak było też wiele niewiadomych, bo konsekwencje po urazie mózgu mogły być bardzo poważne. - Laura wychodząc od nas oddychała samodzielnie. Spełniała proste polecenia, czasami ścisnęła rękę na żądanie - wspomina dr Marzena Zielińska, kierownik kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Dlatego konieczna była rehabilitacja neurologiczna. Tę Laura przeszła w warszawskiej klinice "Budzik". Udało się. W połowie września 7-latka została wypisana z kliniki. I wróciła do domu. - Ona teraz z nami rozmawia. To jest absolutnie niebywałe - cieszy się Zielińska. A Krzysztof Chmielak, lekarz z Kliniki Neurochirurgii tego samego szpitala, dodaje: - Poprawa jest spektakularna.
Laura: nic nie boli
Dziewczynka nie pamięta momentu wypadku. Pytana o to jak się dziś czuje odpowiada: Dobrze. Nic nie boli. Bubu - mówi wskazując na swoją główkę. Mama Laury nie kryje radości i wzruszenia z powrotu córki do zdrowia. - Tego nie da się opisać. Najgorsze było czekanie, czy się wybudzi, czy nie. Czy przeżyje, czy nie. Już człowiek mówił, że dobra, niech będzie roślinką, ale niech będzie - przyznaje pani Monika. I dodaje: - Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku córce uda się stanąć na nóżki.
Laurę czeka jeszcze jedna operacja. Tym razem plastyczna. - Po to, by zapewnić ładny efekt kosmetyczny w bliźnie. Implant się ładnie zaadaptował, mamy pełen sukces neurologiczny. Operacja plastyczna będzie kropką nad i - podkreśla dr hab. Paweł Tabakow, kierownik Kliniki Neurochirurgii USK we Wrocławiu.
Dziewczynka przebywała pod opieką lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu:
Autor: tam/pm / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D. Rudnicki