Prokuratorzy z Wrocławia umorzyli postępowanie ws. oszustwa w jednym z klubów nocnych. Nie pomogły nawet wielogodzinne nagrania z kilkudziesięciu kamer i fiolki z nieznanymi substancjami chemicznymi. Do prokuratorów nie zgłosiła się też żadna z nagrywanych, prawdopodobnie nielegalnie, osób. Oddzielnego śledztwa ws. nagrań więc nie będzie.
- Sprawa dotyczyła doprowadzenia do niekorzystnego rozprowadzenia mieniem jednego z klientów klubu. Umorzyliśmy postępowanie, ponieważ nie udało się ustalić sprawcy - informuje Małgorzata Klaus z wrocławskiej prokuratury okręgowej.
Mężczyzna twierdził, że w trakcie pobytu w jednym z klubów dziś nieistniejącej już sieci Cocomo (kluby działają, ale pod innymi nazwami - red.) wyłudzono od niego ponad 12 tys. złotych. Był przekonany, że w klubie dodano mu coś do drinka. - Z jego zeznań wynika, że niewiele pamiętał już od pierwszego piwa. Następnego dnia okazało się, że nie ma pieniędzy na koncie - mówi Klaus.
Monitoring był, ale nie pomógł
W tej sprawie przesłuchano wszystkie pracownice, przeszukano lokal, zabezpieczono monitoring i fiolki z nieznaną substancją. Śledczy przebadali fiolki i okazało się, że nie zawierają ani substancji odurzających, ani psychotropowych.
Jakość zabezpieczonych nagrań określana jest przez prokuratorów jako "przeciętna". Na zapisie z monitoringu niewiele było też "scen" z pokrzywdzonym mężczyzną. - Na tej podstawie nie można było stwierdzić kto go obsługiwał, czy spożywał alkohol i w jakiej ilości. Bezpośrednio po zdarzeniu nie poddał się badaniom więc nie można było stwierdzić, czy w krwi lub moczu znajdowała się jakaś substancja - wyjaśnia Klaus.
Jednak śledczy nie mieli wątpliwości, że w nocnym klubie zlokalizowanym w sercu wrocławskiego Rynku dochodzi do nadużyć. - Należy uznać, że doszło do popełnienia przestępstwa - podkreśla prokurator. Winnych jednak brak.
Nikt nie chciał sprawdzić czy został nagrany
Do śledczych nie zgłosiła też żadna z osób, która widnieje na nagraniach. A to oznacza, że prokuratorzy sprawą nielegalnych nagrań nie mogą się zajmować. Wszystko dlatego, że to przestępstwo ścigane na wniosek pokrzywdzonych. Za nielegalne nagrywanie grozi do 2 lat więzienia.
Klub nocny w którym miało dojść do naciągnięcia mężczyzny mieści się na wrocławskim Rynku:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24