Sterta śmieci, odchodów, rozbitych butelek i brak dachu nad głową - w takich warunkach żył Pikuś, niewielki kundelek uratowany przez opolski oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Pies trafił do domu tymczasowego, a jego dotychczasowa właścicielka może mieć problemy, bo TOZ zapowiada złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
"Zimą trząsł się z zimna, a latem marzył o kropli wody i cienia" - tak los Pikusia, który mieszkał w pozbawionej dachu szopie w jednej z miejscowości na Opolszczyźnie, opisuje TOZ Opole. Inspektorzy pojawili się tam po tym, gdy otrzymali zgłoszenie w sprawie losu psa. - Przekazano nam anonimową informację, że kobieta ma dwa psy. Jeden z nich trzymany miał być w domu i spać na łóżku, drugi miał przebywać w zamkniętej na kłódkę szopie za garażem - relacjonuje Magdalena Urbanek z TOZ Opole.
Jeden w domu na kanapie, drugi w szopie bez dachu
Jak mówi wolontariuszka TOZ, właścicielka psów próbowała ukryć istnienie drugiego czworonoga. - Pokazała nam psa, który mieszka w domu. O drugim nie wspomniała i była zdziwiona tym, że o niego dopytujemy. W końcu jednak pokazała nam Pikusia, ale najpierw musiała otworzyć kłódkę, która zabezpieczała szopę - opowiada Urbanek. I dodaje: - Naszym oczom ukazała się sterta śmieci, szkła, odchodów i moczu. Pikuś, kilkuletni kundelek, po otwarciu drzwi wybiegł na dwór. Jak relacjonuje wolontariuszka, pies zaczął biegać w kółko. - Było widać, że się cieszył i dawno nie wychodził z tego miejsca. Nie mogliśmy go ani zatrzymać, ani złapać. Jednak w końcu się udało - cieszy się przedstawicielka TOZ Opole. Udało się też przekonać właścicielkę czworonoga, by zrzekła się praw do zwierzaka. Kobieta - jak wynika z słów wolontariuszki - miała przedstawiać różne wersje tego, dlaczego pies żył w zamkniętej szopie.
Pikuś szuka domu
Nie wiadomo, jak długi czas Pikuś spędził w szopie. Weterynarz, do którego trafił po interwencji, ocenił, że jego stan fizyczny jest dobry. - Jednak jest bardzo wystraszony i nie do końca wie, jak zachować się w kontakcie z człowiekiem. Niektóre sytuacje go przerażają. Wszędzie go pełno, jakby próbował nadrobić stracony czas - przyznaje Urbanek. Na razie pies trafił do domu tymczasowego. Wkrótce rozpocznie się szukanie dla niego nowych właścicieli. A Urbanek zapowiada, że TOZ Opole o tym, co spotkało psa, powiadomi organy ścigania.
Źródło: TVN24 Wrocław, facebook.com
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Opole